Pojedynek wcierek; Jantar&Seboradin

  Dołączyłam do włosowej akcji Anwen "Mania wcierania!" To zdecydowanie zmobilizuje mnie do codziennego wcierania. :) Właśnie przez to, natchnęło mnie do zrecenzowania dwóch wcierek jakich używałam:

W GRUDNIU wcierałam ceniony przez wszystkich Jantar.
W STYCZNIU być może nie wszystkim znany ale równie dobry Seboradin Lotion Niger.

nie mam akurat butelki od Jantaru :C


                                                                                  Opakowanie                                                                                   

Jantar: Opakowanie przysparzało mi wiele kłopotów. Bez atomizera rzadko kiedy udawało mi się wylać na dłoń odpowiednią ilość produktu.
Seboradin: Opakowanie jak najbardziej na plus! Pompka działa bez zarzutu, psikamy tyle, ile potrzebujemy.

                                                                                     Działanie                                                                                     

Jantar: Przyrost 2 cm, pełno baby hair. Co było bardzo miłe, skóra głowy nie przetłuszczała się tak szybko a włosy obijały się od nasady. Skuteczności filtru UV nie udało mi się przetestować, ale latem na pewno sprawdzę i tę funkcję! :) Problemów z wypadaniem nie mam, ale mojej babci pomógł (niestety nie na długą metę). Zapomniałam dodać, Jantar pachnie ziołami, co mi totalnie nie przeszkadza :)
Seboradin: Nieziemsko przyspieszył porost włosów! 3 cm, a jak wiadomo - każdy centymetr jest dla mnie ważny :) Niestety trochę wzmagał przetłuszczanie grzywki, ale za takie efekty jestem w stanie mu wybaczyć. Zdecydowanie włosy się wzmocniły i są tak przyjemnie elastyczne, że aż miło! :) Smród jest okropny, jakby jakiś olej czy smar. :D Uroki czarnej rzodkwi.

                                                                                   Cena, wydajność                                                                           

Jantar: Zamawiałam na doz.pl za 9 złotych. Buteleczka starczała mi na krótko, zaledwie dwa tygodnie. Na trzytygodniową kuracje musiałam dokupić opakowanie.
Seboardin: Po trzytygodniowym codziennym używaniu ilość użycia jest naprawdę bardzo mała. Butelka starczy mi na dobre pół roku. (Tymczasowo oddałam babci na jednorazową kurację) Takowa buteleczka kosztowała mnie na doz.pl 20 zł. 

                                                                                     Podsumowanie                                                                             

Pomiędzy Jantarem a Seboradinem nie ma większej różnicy. Seboradin jest zdecydowanie bardziej wydajny, ale też silniejszy, co wrażliwcom może nie przypasować. Jantar to zbiór ziół, łagodzi skórę głowy co świetnie działa na cebulki. Polecam sprawdzić obydwie propozycje, bo naprawdę warto. :) Naprawdę wiele osób nie jest przekonane wcieraniem specyfików, też na początku nie byłam. Sądziłam, że moje włosy będą lepkie i przetłuszczone. Nic bardziej mylnego. :) Bardzo zależy mi na długości, a Seboardin mi w tym pomógł! :D Z 56 cm zrobiło się 59 cm.

Co będę wcierać w lutym? :D Okaże się w następnym poście! Miałyście któryś z produktów? Byłyście/jesteście zadowolone z działania?

6 komentarzy:

  1. Fajny blog ;)
    Obserwuje ;3
    Liczę na rewanż ;]
    http://lucky-loser-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ja nie używałam jeszcze ; o

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam kiedyś szampon z Seboradin'u - bardzo dobry. A teraz jak będę mieć kasę to lecę po to coś <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam jeszcze nic z tej firmy, chętnie wypróbuję:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie myślałam kupić którąś z nich, ale u mnie ciężko z dostępnością..

    OdpowiedzUsuń
  6. pierwszy raz slysze o takim produkcie ;) nawet nie spotkalam go w zadnym sklepie, albo za slabo sie rozgladalam ;)

    OdpowiedzUsuń