Mleczne hybrydki

Na rozpoczęcie roku do liceum postanowiłam już po raz ostatni zrobić sobie hybrydki. Nie wiedziałam do końca, jakie nastawienie jest do malowania paznokci w nowej szkole, więc postanowiłam na mleczny kolor. Pierwszy raz miałam robione je techniką mieszane, czyli dwa róże kolory nałożone na siebie utworzyły taki oto kolorek.



Niestety, zdjęłam je sobie "ręcznie", czyli zdrapałam hybrydkę i mam strasznie zjechane paznokcie, że nawet polerka nie pomaga :( Rozdwoiłam sobie paznokieć do granic możliwości, a nie było takiej potrzeby. Moja głupota.

Jak wam się podoba?:)

Wizyta u fryzjera :)

Teraz pójdzie seria postów sprzed miesiąca, kiedy to Karolince zabrakło sił na publikowanie postów. Teraz nadrabiam! :)

W ostatnim tygodniu wakacji postanowiłam odwiedzić fryzjera, moje końcówki wołały o pomstę do nieba. Siedząc na fotelu poprosiłam o to, co zwykle. Czyli cieniowanie z objętości i podcięcie końcówek. Fryzjer jak zwykle spełnił moje oczekiwania w całości i z salonu wyszłam oczywiście z wyprostowanymi pięknymi włosami :D

Tak prezentuje się efekt...

kwiecień - sierpień :)
włosy odduszone od kucyka, zdjęcie zrobione w trzeci dzień od wizyty.

Po raz pierwszy zauważyłam prawdziwy przyrost, nie wiem, czy to dużo od kwietnia, chyba standardowo :D Ale i tak się cieszę, w tym miesiącu chyba nie dam rady zrobić aktualizacji, ale bardzo pocieszający jest to fakt, który zmobilizował mnie do zużycia Joanny Rzepy :)

Dziewczyny, chodzicie niechętnie do fryzjera, czy raczej lubicie taką "zmianę"?:D

Wellaton; Kamelowa czekolada.

Jakiś miesiąc temu postanowiłam wrócić do brązu. Sprany rudy znudził mi się i po prostu chciałam naturalek, ale nie do końca. Interesował mnie ciepły odcień brązu, z rudym refleksem. Poszłam do drogerii i stanęłam przed wyborem. Z dwóch wybrałam odcień karmelowej czekolady... Kolor na opakowaniu bardzo mi się spodobał. 

Pomijając już fakt, że była to moja pierwsza farba w życiu, bardzo się denerwowałam koloryzacją, którą przeprowadzała moja mama. Zabrakło farby, aczkolwiek mama fachowo poradziła sobie z tym fantem. Po 40 minutach kolor spłukałam i ujrzałam rude przebłyski. Wystraszyłam się, serio :D

Co działo się dnia następnego? :) Okazało się, że farba przyjęła się aż za dobrze i jestem ruda.


Teoretycznie koloryzacja nie powinna się udać na moich włosach... TEORETYCZNIE :D

PRZED:
 aktualizacja włosów z lipca, bardzo mocno sprany był ten kolor :)

PO:
no i efekt po koloryzacji :)

Na początku byłam przerażona, ale wszyscy zgodnie stwierdzili, że bardzo mi w nim do twarzy. I teraz mam niemały dylemat. Farbować się na brąz, czy zostać przy rudym? Mały odrost już jest :<
Dziewczyny co byście mi poradziły?

PS: Zdjęcie rude włosy+twarz jest w poprzednim poście :*:*

Loki bez użycia ciepła - część II.

W poprzedniej części pokazywałam Wam KOCZKA ŚLIMAKA :) Dzisiaj praktykuję loki na opaskę, nowy sposób w blogosferze. Jest świetny, trochę uciążliwy dla mnie, ponieważ mam baardzo gęste włosy i jest tam w nich straszny ścisk. Ale efekt mi się bardzo podoba <3

2. LOKI NA OPASKĘ.

 tutaj z opaską, dwugodzinne oczekiwanie...


I EFEKT :) Mi się bardzo podoba, moja kumpela stwierdziła - "najpiękniejsze włosy na świecie :))" Strasznie mnie to zmotywowało.

PS: Zastanawiają mnie te miłe anonimki pod ostatnim postem...

Loki bez użycia ciepła - część I.

    Od pewnego czasu praktykuję sposoby na loki bez użycia ciepła. Postanowiłam efekty pokazywać na blogu, abyście mi doradziły, co robię źle, co dobrze i czy ostateczny efekt jest dobry.

1. Jeden kok, tą metodę lubię najmniej, ponieważ dodaje duużej objętości co w moim przypadku to niezbyt dobry pomysł. Ale skręt moim zdaniem jest ładny :)


Nieułożone, ale skręt widać jako tako, fale są luźne, ale i drobniejsze loczki tez się znajdą :)

Przygotowuję już część drugą, w której zobaczycie.... :)
Właśnie! :) Najpierw chcecie post o włosach czy o azjatyckich kremach BB?:)

Azjatyckie kremy BB

  Prawie miesiąc mnie tu nie było, blog zaczął umierać śmiercią naturalną. No cóż, nie miałam za bardzo czasu, ani chęci. Z ostatnich dni wakacji starałam się korzystać na całego, a teraz jestem w liceum. W pierwszej klasie nie ma profili, więc jest prościej, ale ukierunkowana jestem na polski i historię :) Strasznie jestem zmęczona, więc nie wiem czy będę tutaj regularnie zaglądać.

Dzisiaj chciałam pokazać Wam moje zdobycze ze strony Asianstore.pl




Próbki, ponieważ pełnowymiarowe azjatyckie kremy BB są dostępne przez internet, I DROGIE :) Kupując próbkę mamy możliwość dopasowania koloru i znalezienie swojego ideału. Powiem na wstępie, że wybierałam odcienie jasne, no i są aż za jasne :D

Przy czasie opowiem Wam o nich więcej, muszę przygotować post o włosach. Tyyyle się zmieniło! :)

Isana; krem do depilacji.

Każda kobietka pragnie gładziutkich nóg jak najlepszą metodą. Jak na razie jechałam na jednorazówkach. Depilatora czy wosku nie odważę się, ponieważ mam wrażenie, że ból, który towarzyszy temu zabiegowi jest nie do zniesienia. Zatem postanowiłam wypróbować krem do depilacji, nie sprawdzałam wcześniej recenzji żadnego, więc ot tak, zakupiłam krem Isany. Jak wypadł? 

Pierwsze co mnie odrzuciło to zapach, okropny, duszący. Generalnie niezbyt przyjemny. Obietnice producenta? Obiecujące, szkoda, że tylko na opakowaniu. Krem to jeden wielki bubel, nie działa w żadnym stopniu. Nie zmiękcza włosów nawet po dwukrotnym wydłużeniu czasu. Ot, taki sobie kremik. Szpatułka także nie najlepszej jakości. Jestem ogromnie zawiedziona, mimo niskiej ceny, żałuję tych 9,99 zł wydanych na ten produkt. 

Używacie kremów do depilacji? Jesteście w stanie polecić coś porządnego? :)

Eveline; korektor do brwi

Moje brwi ostatnio wołają o pomstę do nieba, są strasznie przerzedzone, bez koloru i w ogóle :( Podczas małych zakupów w rossmannie zauważyłam korektor od Eveliny, postanowiłam wypróbować :)



Aplikacja przyznam, że do najłatwiejszych nie należy. Trzeba umieć go używać. Na końcówką nakładam kropki, które później rozcieram. Czasem nadmiar dodatkowo rozcieram chusteczką. Efekt można zobaczyć na powyższym zdjęciu. Niestety szybko się ściera, na szczęście równomiernie i bez efektu pandy. Ewentualnie podczas deszczu możemy mieć problem, ponieważ on z nas po prostu spłynie. Nie kosztował zbyt wiele bo jakieś 11 zł, więc tragedii nie ma. Póki co będę używać na ważniejsze wyjścia. Stwierdziłam, że muszę jednak rozpocząć poszukiwania kredki do brwi :)



Podkreślacie brwi? Używacie do tego celu kredek, cieni czy takich oto korektorów? :)

Błękitna hybrydka.

  Moje paznokcie wołały o pomstę do nieba, ponieważ hybrydowe trzymają się u mnie całkiem konkretnie i po sześciu tygodniach odrost na pół paznokcia stał się nieestetyczny. Postanowiłam wybrać się do kosmetyczki z zamiarem pomalowania tym razem na błękitny. Jak chciałam - tak zrobiłam. Błękit z delikatnym shimmerem <3



Paznokcie hybrydowe wbrew wielu opinii nie niszczą paznokci, wręcz przeciwnie - u mnie stały się one twarde, w końcu nie mam problemu z zapuszczeniem. Jestem bardzo zadowolona!

Nosicie paznokcie hybrydowe? :)

Olej z pestek wingron.

Olej z pestek winogron szczególnie polecany jest właścicielkom włosów wysokoporowatych, czyli takich, które łatwo tracą wilgoć, są suche, zniszczone, zmęczone zabiegami fryzjerskimi, mają tendencję do puszenia się.  Po regularnym stosowaniu raz lub dwa w tygodniu można spodziewać się wygładzenia, uelastycznienia i wzmocnienia włosów, które staną się bardziej odporne na zniszczenia oraz będą bardziej zdyscyplinowane i łatwiejsze do ułożenia.

Recenzowałam już olej lniany, jednak jeszcze większym moim ulubieńcem jest właśnie olej z pestek winogron. Towarzyszy mi od początku włosomaniactwa i zawsze chętnie po niego sięgam. Będzie też dobry przy metodzie OCM.

 Bardzo dobrze się on wchłania, dostarczając nam witaminy E, o działaniu przeciwstarzeniowym, a także koi i regeneruję skórę,  lekko nawilża i natłuszcza, działa tonizująco, przywraca jędrność, a ze względu na podobieństwo do struktury lipidowej skóry, pomaga wzmacniać jej barierę ochronną.

Jak ja oceniam jego działanie na włosy?
Olej bardzo skutecznie wiąże wodę we włosie przez co ogranicza puszenie i stopniowo nawilża. Po regularnym stosowaniu otrzymujemy blask, włosy są elastyczne i odporne na zniszczenia. Zmniejsza ilość "białych kulek" na końcówkach. Włosy są naprawdę miękkie, a w połączeniu z nawilżającą maseczką efekt jest oszałamiający.

W jaki sposób stosuję?
Różnie, czasem solo na kilka godzin przed myciem, na noc. Czasem dodaję do masek domowej roboty. Moim ulubionym sposobem jest nałożenie minimum godzinę wcześniej na długość i po tym czasie olej "spłukać" wodą, odsączyć i maseczkę Biovaxa na godzinę. Efekt? Włosy dociążone, nieobciążone i nawilżone.

Kosztuje 11 zł/500 ml :)


Lubicie olej winogronowy? :) Gdzie znajdujecie jego zastosowanie?

Co pomogło moim włosom? :)

Kilka razy pokazywałam Wam moje włosy sprzed roku... To jest tragiczny widok. Zazdrościłam wszystkim prostych włosów i kupiłam taniutką prostownicę. Ale nie tylko to niszczyło moje włosy. One są wysokoporowate, trzeba obchodzić się z nimi delikatnie. Wcześniejsza pielęgancja wołała o pomstę do nieba i nie dziwię się, że ich stan był taki, jaki był. :)

Co pomogło moim włosom? :)
1. Olej! - nigdy nie bałam się olejowania, nie wiem co w tym trudnego. Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby oleju nie domyć :) Wcześniej nie słyszałam kompletnie o takim zabiegu, wszyscy w moim otoczeniu nadal patrzą się na mnie jak na kosmitkę. Co mi to dało? Wzmocniłam skręt, włosy się zregenerowały, nie puszą się. Są o wiele bardziej wzmocnione i błyszczą.

2. Szampon - Kiedyś myłam szamponami typu Head&Shoulders, Palmolive szampon i żel pod prysznic :O i takie podobne. Od roku towarzyszył mi babydream i różne kombinacje Garniera. Babydream został na stałe, jednak Garnier powodował mimo wszystko puszenie. :) Piana tworzyła się tak ogromna, że nie mogłam sobie z tym poradzić i włosy były umyte aż nadto. Moje włosy są baaardzo podatne na wysuszenie, więc szampon bez SLS pozwala im odetchnąć.

3. Dobór kosmetyków - stawiam na minimalizm, nie mam całych szaf produktów do włosów. Generalnie stawiam na odżywki emolientowe, które dociążają moje włosy bez efektu obciążenia. :) Nie czytam maniakalnie składów, nie mam pojęcia jeszcze co mi szkodzi, a co nie. Nie wiem czy kiedykolwiek się dowiem, bo nie jestem najlepsza w obserwacjach,

4. Rozczesywanie na mokro lub wcale. - nie rozumiem, jak wcześniej mogłam rozczesywać kręcone włosy na sucho :O To jest okropne i wcale mnie nie dziwi fakt, że miałam sianko do potęgi. Mam trzy różne grzebienie, szczotek nie używam wcale. Jeden z szeroko rozstawionymi zębami, drugi z gęstymi ząbkami a trzeci taki specjalny do wydzielania grzywki. :D 

5. Suszenie włosów - nie używam suszarki. Włosy nieważne od okoliczności, ZAWSZE wykręcam w bluzkę bawełnianą. Nie trę i nie szarpię, tylko delikatnie wyciskam wodę z włosów. Nie stosuję już koszulkowania, ale jest to też metoda, która bardzo mi pomogła. :)

6.  Odstawienie prostownicy - Kiedyś namiętnie prostowałam kilka razy w tygodniu całe włosy. Teraz tylko grzywkę, a odżywiając ją na bieżąco nie ma jakiś wielkich, piorunujących zniszczeń. Pozwolę sobie raz na kilka miesięcy wyprostować włosy, czuję sie w takich o wiele pewniej, może zdecyduję się w końcu na keratynowe prostowanie? :) KTO WIE! :D

7. Silikony - pomogły mi przetrwać miesiące, kiedy to drastycznie odstawiłam wszystko co sie nadbudowywało na włosach i moim oczom ukazał się okropny ich stan. Byłam zdruzgotana, jednak potem zrozumiałam, że przy strukturze moich włosów silikony zawsze będą nieodłączoną formą pielęgnacji :)

8. Kosmetyki bez alkohol denat. - Pianka, lakier do włosów, żel czy cokolwiek innego z alkohol denat. w składzie na mojej głowie powodowały przesuszenie. Znalazłam piankę bez alkoholu, żel także! :) Wszystko da się przeskoczyć i od momentu, kiedy odstawiłam ten szkodliwy składnik moje włosy duuużo zyskały :)

ii... kamerkowe z Tosią <3

Co byście jeszcze tutaj dodały? :)  

Wyzwanie: 20 pompek w 30 dni :)

 Nie mam aparatu, znaczy mam, ale nie mam baterii bo ostatnio oszalał i pożera straszne ilości energii. Postanowiłam opowiedzieć wam o pewnym przedsięwzięciu w jakie się zaangażowałam. Mam 16 lat, ważę 41 kg przy 166 cm.. Taaak... straszna waga :D Mimo wszystko uwielbiam ćwiczyć, grać w siatkówkę czy piłkę nożną.


Kiedyś mogłam zrobić 10 pompek bez treningów, teraz z dwoma miałam problem. :D Trzydziestodniowe wyzwanie po którym powinnam była robić 20 pompek bez problemu. Obecnie jestem na piątym dniu i pięć pompek idzie mi bez problemu. Oby było lepiej! :D

Macie jakieś ciekawe wyzwania? :)

Ulubieniec miesiąca: lipiec 2013 - Pędzel do podkładu; E.l.f

 Nie mogłam się zebrać, aby napisać ten post mimo, że mojego ulubieńca pozyskałam już jakiś miesiąc temu. :) W moim życiu się teraz tyle dzieje, że nie mam czasu aby coś naskrobać na blogu :) Naprawię się :D
Pędzle E.l.f'a pozyskałam przed Dniem Dziecka, o czym już pisałam. Przypomnę, że dostałam je od kochanej mamusi. 12 pędzli w cenie 75 zł, obawiałam się co do ich jakości. Moje wątpliwości szybko zostały rozwiane. Z czystym sercem polecam wam cały ten zestaw. W takiej ilości pędzli pozyskałam faworyta, który okazał się niezastąpiony i makijaż bez niego to nie to samo.

Mowa tutaj o żółtym pędzlu przeznaczonym do nakładania podkładu. Jest miękki, a tę właściwość zachowuje także po myciu babydreamem. Nie zostawia smug i nie tworzy maski, podkład bardzo łatwo się rozprowadza. Pędzel nie drapie w twarz i nie gubi włosia. Specyficzny kształt pozwala dojść we wszelakie zakamarki. Włosie mimo tego, że miękkie jest dobrze zbite i elastyczne.


 

A wy? Używacie pędzla do makijażu? Testowałyście pędzle E.l.f'a? :)

100 post + rok pielęgnacji włosów + aktualizacja włosowa - włosy w lipcu.

Mamy 100 post, mamy pierwszą rocznicę mojej świadomej pielęgnacji, rok odkąd założyłam bloga i lipcową aktualizację włosową. Nie mogę uwierzyć, że to już rok minął, odkąd taplam się w olejach, nakładam przeróżne maseczki, a co najważniejsze - obserwuję je i znoszę ich humory.
Zacznę od aktualizacji włosowej, dawno jej nie było, ponieważ upały nie sprzyjały stylizowaniu ich na włosy, które się kręcą. Zazwyczaj czekałam aż wyschną, związywałam w koczek i tak chodziłam przez dwa-trzy dni. Myłam i od nowa. Na urodziny dostałam maskę Biovaxa - Naturalne Oleje i postanowiłam zobaczyć czy moje włosy pamiętają jak to jest się kręcić :D

Podsumowując co używałam przez ostatnie miesiące:
  • MYCIE:
Babydream - moje włosy go uwielbiają, po prostu :D
Barwa ziołowa - do oczyszczenia co cztery mycia.
BingoSpa, maska drożdżowa - dobrze myje, moje włosy ją lubią.
  • ODŻYWKA:
Garnier, AiK - u mnie spisuje się genialnie.
Timotei, wymarzona objętość - zwykła odżywka, strasznie niewydajna.
Isana kremowa - całkiem przyjemna odżywka, pisałam o niej.
  • MASKA:
Malwa, Studio Gloria - zwykła maska, skład przeciętny, fajna do tuningowania.
Biovax, Suche i zniszczone - dobiła dna, przyzwoita maska, jednak bez efektu "wow".
Biovax, Naturalne oleje - jedno użycie = jestem zakochana :D
BingoSpa, maska drożdżowa - bardziej jak odżywka, niż maska.
  • ODŻYWKI B/S, STYLIZACJA:
Joanna Naturia miód+cytryna - przyjemna, ułatwia rozczesywanie i stylizację
Joanna, z apteczki babuni mleko+miód - jak wyżej, stosuję je naprzemiennie.
Jedwab w płynie, Green Pharmacy - tyle tam jedwabiu, ze aż wcale, ale przyjemny w zabezpieczaniu.
Marion, Kuracja arganowa - męczę go i męczę i nigdy nie wymęczę :D
Natura silk, jedwab - mój ulubiony.
  •  PŁUKANKA:
lniana - dobrze nawilża włosy i je ujarzmia.
z nafty kosmetycznej - działa mniej więcej jak silikon, czyli otula włosy filmem ochronnym zachowując miękkość i puszystość. :)
  • WCIERKI:
Robiłam kilka podejść do Joanny Rzepy, ale straciłam chęć wcierania czegokolwiek. Włosy sobie rosną, widzę ich przyrost, dlatego nie przejmuję się długością, a powinnam. :D
  • PÓŁPRODUKTY:
Pomijając gotowe maski, lubię dodać raz na dwa tygodnie jogurtu, miodu, rycyny czy gliceryny, oprócz tego intensywnie olejuje włosy.
  • OLEJE
olej z pestek winogron - zrobiłam od niego długą przerwę testując inne oleje, ale jest świetny i niezastąpiony przy moich włosach.
oliwa z oliwek - dosyć ciężka, ale też zostawia po sobie miłe efekty.
olej lniany - dobry nawilżacz.
olej z orzechów archadiowych - zostawiał po sobie intensywny zapach, którego nie lubię. nie robił nic szczególnego z włosami.

Mimo, że moje włosomaniactwo trwa rok nie znam moich włosów na tyle, aby im dogodzić. Chęci opadają szczególnie kiedy słyszę, że "mam takie suche kłaki". To strasznie przykre, szczególnie kiedy pomyślę, ile wkładam w nie pieniędzy. Mimo wszystko to sprawia mi dużą przyjemność i nie umiem już wytrzeć ręcznikiem włosów czy myć ich w gorącej wodzie. :) Broń Boże rozczesywać na sucho! :O

Pielęgnację minimalizuję do minimum, idzie mi całkiem nieźle :D


A na to czekałam najdłużej...  Podsumowanie rocznej pielęgnacji:

  

Nie mówię już o kolorze, bo to kwestia sporna, ale chyba bardzo dokładnie zobrazowana jest ich kondycja na obu zdjęciach? :) Pierwsze zdjęcie - popalone prostownicą i lokówką, umyte oczyszczającym szamponem, kiedy to wszystkie silikony znikły i ich faktyczny stan wyszedł na wierzch. Drugie zdjęcie - odżywione i nawilżone szczęśliwe włosy! :D
To co, dziewczyny? Warto dbać o włosy, czy jednak nie? :)

Koralowa czerwień :)

   Jak widać na zdjęciu, nowe paznokcie! :) Byłam jakieś dwa i pół tygodnia temu. Teraz wyglądają inaczej, bo z odrostem, ale nadal trwałość jest elegancka. :) Polecam hybrydowe wszystkim tym, którzy borykają się ze słabą płytką paznokcia. Paznokcie mam twarde i mogę zapuszczać do woli :)




Hmm... swoją drogą, jutro mam wizytę o dermatologa. Ciekawi mnie, co powie na temat stanu mojej skóry i czy coś poradzi na te przeklęte przebarwienia :(
PS: Jak zniszczyć sobie życie w tydzień? Poradźcie się mnie, jestem w tej dziedzinie mistrzem..

Moja aktualna pielęgnacja twarzy.



   Ostatnio moja twarz przechodziła poważny kryzys… Zapchanie, które prawdopodobnie wynikło z zastosowania metody OCM zrewolucjonizowała moją twarz i moją kosmetyczkę. Na mojej twarzy wyrosło pełno nowych krostek i gul, a wągry pokazały się w szerokiej armii. Napisałam do kascysko, a ona w szybkiej odpowiedzi wyeliminowała kilka moich kosmetyków. Swoją pielęgnację zmieniłam o 180 stopni.

Jako tonik używam ogórkowego z Ziaji, naparu z kozieradki lub rumianku. Cała trójka nawilża, odświeża i oczyszcza twarz. Łagodzi podrażnienia i zmniejsza zaczerwienienia. 
W drugiej kolejności od czasu do czasu do akcji wchodzi kremik. Raz na dwa dni (kiedy czuję, że skóra potrzebuje natłuszczenia) nakładam Alterrę z wyciągiem z dzikiej róży. Nie zapycha ale ładnie nawilża. 
Wkręciłam się także w maseczki. Drożdżową (1/4 kostka drożdży+łyżeczka ciepłego mleka na 20 minut) stosuję codziennie, po czym robię kilka dni przerwy. Jeśli stan skóry wymaga dalszego jej używania, działam dalej. Jednak przerwa pomiędzy dwoma sesjami jest bardzo pożądana. Polubiłam się także z maseczką z kozieradki, ładnie nawilża i zwęża pory.
Po czterech dniach takiej pielęgnacji skóra jest nie do poznania. Nie pojawiła się żadna nowa krosta czy pryszcz. Stare wykwity jeszcze się goją, ale myślę, że za dwa dni będzie po nich.
Kiedy mam konkretną niespodziankę używam olejku z drzewa herbacianego, nalewam kilka kropel na wacik i przyklejam do twarzy :D Po godzinie wulkan jest zmniejszony. :)
Kiedy proces gojenia zakończy się zacznę walkę z przebarwieniami.  Myślę o kwasie AHA, toniku mlekowym 8%.

Macie jakieś sprawdzone sposoby na przebarwienia? 

Szamponetka firmy Marion: Owoc granatu. Efekty farbowania.

Taaak, kobieta zmienną jest. Wakacje to dla mnie okres zmian. Jako, że w moim gimnazjum był zakaz farbowania takie odloty zostawiałam na czas wolny, kiedy to szamponetka zdąży się wypłukać i nie będę musiała ponosić kary. :) Oczywiście był przypadek, który łamał ten zakaz średnio co dwa miesiące zmieniając barwę niczym kameleon, ale zachowanie wzorowe sprzyja dobremu świadectwu, dlatego nie dla mnie takie ryzyko :D W liceum nauczycielom wszystko jedno co mamy na głowie, więc jedno zmartwienie mniej.
Potrzebowałam zmian, tylko jakich? Blond? Odpada. Brunetka? Trochę nudne. Zważając na fakt, że zawsze chciałam być rudzielcem zdecydowałam się na owoc granatu. 
Kolorek wyszedł całkiem sympatycznie. Pasemka i 2465476868635 tonów zawitało na mej głowie :) Miałam błondaski od słońca, przez co wyszło nierówno. Ale efekt ostatecznie mi się podoba.




Zdjęcia twarzy prześwietlone, ale efekt pokazany na zdjęciu jest wiarygodny. Za jakiś miesiąc z pewnością wrócę do brązu, ale taki kolorek to miła odmiana :)Samej szamponetki Marion osobiście nie polecam. Bardzo wysuszyła mi włosy, przez co teraz siedzę z olejem na głowie, a potem nawilżająca maseczka aby je zregenerować.

Farbowałyście szamponem włosy? :) Potrzebuję czegoś innego, bo kolejna zmiana koloru już za miesiąc! :D

Kilka nawyków z życia włosomaniaczki... :)



  Z pewnością macie takie nawyki, które opanowały wasze życie i nie potraficie się bez nich obejść. Ja mam – szczególnie włosowe. Powoli wdrażam się w pielęgnację twarzy, więc i te powoli przestają być mi obce. 


1.  Ostatnie płukanie zimną wodą. Nie wyobrażam sobie pozostawić włosy w ciepłej temperaturze. Taki zabieg zmniejszył mi ilość rozdwojonych końcówek, nabłyszcza i wygładza włos. J
2.      Czesanie tylko na mokro. W przypadku kręconych – na mokro, w przypadku prostych – na sucho. Nie potrafiłabym ich rozczesać na sucho i wyjść z domu. Stają się jedną wielką szopą. 
3.      Wycieranie w bawełnianą koszulkę. Od roku nie wytarłam włosów w zwykły ręcznik. Zawsze mam taką koszulkę pod ręką, czy na wyjeździe, czy w domu. Przez odsączanie włosów w ten sposób zmniejszył się problem puszenia i niszczenia.
4.      Patrzenie na skład kosmetyku. Może to dziwne, ale zawsze szukam INCI na opakowaniu. Mimo, że się nie znam na tym zbyt dobrze, to rozróżnię mniej- czy więcej dobre i złe składniki. J
5.      Nie używam pianek i lakierów na co dzień. Raz na pół roku w razie większego wyjścia, poza tym – nie. Jeśli już zajdzie taka potrzeba, szukam stylizatorów bez Alkohol Denat.
6.      Suszarka = zło. Nie używam, źle służy moim włosom, stają się napuszone i niekształtne. 
7.    Po każdym myciu włosów odżywka to konieczność. Jeśli jej nie nałożę, włosy będą tępe i bez życia.

Wydaje mi się, że to chyba największe zmiany, jakie zaszły w moim życiu. 

A Wy macie takie włosowe zasady, których trzymacie się bez względu na warunki? :)

Isana, Intensiv-Pflege Spulung; odżywka do włosów

Zauważyłam, że w poprzednim poście nic nie wspomniałam o zakończeniu roku. Oficjalnie wyszłam z gimnazjum, w dalszym ciągu jest mi przykro, ponieważ z moją klasą byłam co najmniej 9 lat. Z niektórymi osobami nawet 13 lat, a teraz każdy z nas idzie do nowej szkoły. To przykre, ale taka kolej rzeczy. Kończy się dzieciństwo, zaczyna dorosłe życie. Ja wybrałam liceum, bo myślę, że osoba bez pomysłu na siebie najlepiej odnajdzie się właśnie w liceum. :D Myślę nad prawem, ale co będzie za trzy lata? Tego nie wiem. Boję sie trochę rozpoczęcia roku, ale to za dwa miesiące. Jakoś to będzie, prawda? :D

Ale się rozpisałam. Dzisiaj mam dla was odżywkę, bo stwierdziłam, że ostatnio za często poruszam tematy niewłosowe.

Żółtą Isanę kupiła stosunkowo niedawno, ot tak, na szybkich zakupach. Śmiesznie niska cena i obietnice producenta przyciągnęły moją uwagę. Używałam jej przez miesiąc praktycznie przy każdym myciu, więc na wstępie powiem, że jest dość wydajna. Co do obietnic producenta:
- wzmacnia - nie stwierdziłam wzmocnienia. nie wzmacnia - nie niszczy.
- olśniewający połysk - raz jest, raz go nie ma, wiec wnioskuje, ze nie jest on uzależniony od działania odżywki.
- jedwabista miękkość - tak! włosy są tak mięciutkie, że mogę cały czas dotykać. 
- bardzo łatwo się rozczesują - tak, grzebień sunie gładko po włosach nie tworząc przy tym żadnych pęczków.
Jest to odżywka jak każda z wielu, ale idealna do ciągłego używania. Nie wrócę do niej, szukam dalej. Takich na rynku pełno :)









Macie ulubioną odżywkę? Polećcie coś! :)

Nivea Invisible 48h; antyperspirant - KWC!

  Okres letni to chyba najważniejszy czas, kiedy każda kobieta chce się czuć świeżo bez przykrych plam potu. Całkowicie przez przypadek znalazłam swojego ulubieńca. Możecie mnie zlinczować, ale używam dezodorantów w sprayu, wiem, takie to nieekologiczne. :D Nie lubie kulek, twierdzę, że na mnie nie działają, ale jest możliwość kupna tej samej wersji właśnie w kulce.

Mowa dziś o takim sobie małym niepozornym cudeńku. Na obrazku jest miniaturka, którą kupiłam na biwak klasowy. :)


Niepozorny, a jaki skuteczny. To on towarzyszył mi podczas biwaku, kiedy temperatura sięgała 40 stopni, a wpadał tylko jeden prysznic w ciągu dnia. :D Nie zostawia plam na ubraniach, białego nalotu. Jest naprawdę wydajny, ponieważ mi taka miniaturka wystarczyła na jakieś 12 użyć. Ma świeży zapach, ja  przynajmniej go lubię. Co najważniejsze - spełnia swoje zadanie. Od rana aż do wieczora nie ma przykrych zapachów ani mokrych pach. Na KWC opinie są podzielone, myślę, że taki antyperspirant trzeba wypróbować na sobie. Ja niemniej jednak szczerze go polecam! :)

Macie swoje ulubione antyperspiranty? :)