TAG: liebster blog award + sylwestrowy manicure

   Noc sylwestrowa tuż, tuż. Rozpoczęły się przygotowania, idealny makijaż, fryzura. Wszystko musi być na tiptop. Ja, jako, że ani nie mam specjalnej fryzury, makijaż też codzienny postanowiłam poszaleć z manicurem. Golden Rose przedstawiło nam nową, sylwestrową kolekcję, której pełno na łamach naszej blogosfery.

Najpierw pomalowałam paznokcie wiśniowym kolorem, a potem nałożyłam brokatowy top z drobinkami. Efekt bardzo mi się podoba, bardzo dziewczęcy. :)

lakiery jakich użyłam. :)


 Zostałam nominowana przez zakochaną w wiośnie.
  Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
 PYTANIA:
1. Co jest dla Ciebie najważniejsze? 
Zdecydowanie miłość i przyjaźń. To na niej opiera się rodzina czy związek, a bez niej? Moim zdaniem życie nie miałoby sensu.
2. Jesteś szczęśliwa/wy? 
Jestem szczęśliwa, gdy Iza bombarduje mnie discopolowymi piosenkami o miłości. A tak na serio, to w pełni szczęścia nie jestem, no ale mogłoby być gorzej.
3. Chcesz coś w sobie zmienić? 
Może i tak. Wydaje mi się, że zbyt szybko się denerwuję.
4. Jakie są twoje postanowienia noworoczne?
Przytyć (tak, dobrze czytacie :D), zacząć czytać Krzyżaków, wziąć się za naukę i spędzić świetne wakacje.
5. Wymarzona podróż? Gdzie?
Do krajów śródziemnomorskich. Marzy mi się Hiszpania, Włochy też by było ok. :)
6. Ulubiony kolor?
 Zdecydowanie fioletowy.
7. Co sądzisz o swoim blogu? 
Nie mam zdania XD
8. Jaki blog i blogerkę darzysz szacunkiem najbardziej? 
Wszystkich blogerów darzę takim samym szacunkiem, nie wyróżniam nikogo. :)
9. Dlaczego założyłaś/łeś bloga?
Bo musiałam się gdzieś podzielić kawałkiem mojego życia :)
10. Jesteś zadowolona/ny ze swoich osiągnięć w życiu? 
No raczej tak. Mam to, na co sobie sama zapracowałam i każde osiągnięcie mnie cieszy.
11. Jak spędzasz Sylwestra i Nowy Rok?  
Z przyjaciółmi Sylwestra, Nowy Rok z chłopakiem. :)

TAGUJĘ:
http://kaasiaacee.blogspot.com/
http://panna-kk.blogspot.com/
http://mary27help.blogspot.com/
http://deepstylee.blogspot.com/
http://eusdeus.blogspot.com/
http://asia-wish-dream-do.blogspot.com/
http://bithappy.blogspot.com/
http://barvitysnu.blogspot.com/
http://danceandmuchmore.blogspot.com/
http://joeced.blogspot.com/
http://zolkablogspot.blogspot.com/

1. Czy masz swoją ulubioną część garderoby? 
2. Jesteś zadowolona ze swojego wyglądu?
3. Jesteś zadowolona z tego kim jesteś?
4. Jeśli miałabyś być zwierzęciem, bo by to było?
5. Jak definiujesz szczęście?
6. Wolisz film czy książkę?
7. Jesteś optymistą czy pesymistą?
8. Wolisz sukienki, spódniczki czy spodnie?
9. Jakie są Twoje włosy? Kręcone, czy proste?
10. Jaki masz kolor włosów?
11. Ulubione danie?

  Na koniec chciałabym życzyć Szczęśliwego Nowego Roku, aby jutrzejszy kac nie był tak bolesny :)

Ziaja, antybakteryjny krem tonujący.

  Pisanie postów z aparatem staje się o wiele łatwiejsze. Dzisiaj mam dla was recenzję pewnego kremiku, bez którego rzadko ruszam się z domu. Mianowicie mowa tutaj o antytrądzikowym kremie tonującym z Ziaji.


Poleciła mi go mama mojej przyjaciółki, przed wakacjami, kiedy to chciałam kupić podkład. Ona stwierdziła, że moje niedoskonałości nie są na tyle duże. Powiedziała jednak, że strzałem w dziesiątkę w moim przypadku (wszyscy mi mówią, że wyglądam blado) będzie krem tonujący. Wybrałam dwójkę, co dziwne, na KWC zauważyłam, że dla wielu dziewczyn odcień pierwszy wydawał się zbyt ciemny. Mi dwójka odpowiada, jednak nie mogę nałożyć jej większej warstwy. Właśnie dlatego zamierzam przerzucić się na jedynkę.
Jak wyżej wspomniałam dostępny jest w dwóch odcieniach. Ziaja mnie nie zawiodła. Bardzo trudno osiągnąć efekt maski, całość wypada bardzo naturalnie. Ja zazwyczaj używam jeszcze pudru, ponieważ czasami strasznie się świecę. Fajnie kryje, niestety nie na długo. :( Nie tworzy smug czy innych udziwnień. Bardzo ładnie dopasowuje się do cery i nie zapchał mnie. Moim zdaniem przeznaczony jest do cery mało problemowej, bo do zakrycia niektórych niespodzianek używam korektora. Jest strasznie wydajny, jedno opakowanie starczyło mi na ponad pół roku stosowania codziennie. Można stwierdzić, że zastępuje zwykły krem, bo skóra jest miękka i nawilżona. Bardzo ładnie pachnie, a za 60 ml zapłacimy 8 zł, co jest bardzo korzystną ceną.

KONSYSTENCJA:



OTO EFEKTY:

ah, i te zaciśnięte usta >.<'

Niestety nie jestem posiadaczką gładkiej cery, a miewam dni dużo gorsze. Ten kremik jest dla mnie wybawieniem. :)

O rzęsach słów kilka.

  Nadszedł ten wspaniały dzień po świętach, kiedy to doczekałam się APARATU! Wiem, że chwalenie nie jest ładne, ale na ten dzień czekałam już od dawna, dawna, dawna! :D Dzisiaj szybciutko pochwalę się co kupiłam, kiedy to wybrałam się z mamą w poszukiwaniu lekarstw dla taty.


Balsamu szukałam od dawna a do rossmanna nie było mi po drodze. W końcu, dorwałam ją. :) Maseczkę nagietkową miałam i spisała się świetnie, a teraz sylwester i wolałabym, aby moja cera była w jak najlepszym stanie. Na koniec sławna L'Biotica, od dawna mnie na nią kusiło, co dziwne, kupiłam ją w tym okresie, kiedy to jestem najbardziej spłukana. 


 Dzisiejszy post będzie się opierać głównie na chwaleniu, a co tam. Moje rzęsy - w przeciwieństwie do włosów nie potrzebują żadnej opieki. Oto moje włosiska w stanie zupełnie pozbawionym pielęgnacji. Już jak byłam mała ludzie podejrzewali moją mamę, że maluje mi rzęsy.
Całe szczęście, nie muszę. Co ciekawe, zielony tusz do rzęs nie był w stanie ich zabarwić. Taki z natury ich urok - grube, gęste i wywinięte. Tuszu czasem używam, kiedy się nadmiernie posklejają, co lubią bardzo często robić. :(
odbicie aparatu w oczach :D

Jest to chyba jedyna rzecz, przez którą nie mam kompleksów. Nie patrzcie na brwi, przez grzywkę prawie o nich zapomniałam i są zaniedbane. :C


Życzę wam dziewczyny, abyście miały piękne, długie rzęsiska! :)

Wesołych Świąt! :)

   To co, że już po Wigilii, święta nadal trwają. Z tejże właśnie okazji, chciałabym Wam złożyć życzenia, ale to takie pospolite...  Życzenia w nowej wersji - humorystycznej. :)


Stworzone z nudów, ale z chęcią obejrzę ten filmik za rok aby powspominać! <3 Więc WESOŁYCH ŚWIĄT :)

Prezent ode mnie dla mnie :D

  Witajcie. Piszę do was z łóżka, bo urządziłam się na Amen. Od kilku miesięcy (właściwie od kiedy zaczęłam śpiewać solo) męczyła mnie chrypa. No ale nic, wizyta u lekarza rodzinnego nie pomogła zbyt wiele. Dostałam do picia sól emską, czego tak czy tak nie robiłam. 6 grudnia byłam u laryngologa z tym problemem, on stwierdził, że mam wrażliwe struny głosowe i mam zaprzestać śpiewania chociażby do lutego. Nie zgodziłam się, kocham śpiewać i koniec. Tydzień temu stopniowo zaczęłam chrypnąć, we wtorek ledwo zaśpiewałam u burmistrza. Nie oszczędzałam strun, a co się dzisiaj stało? Obudziłam się rano i nie mogłam wypowiedzieć z siebie słowa. Jedynie skrzypnięcie, którego i tak nikt nie mógł zrozumieć. Straciłam tymczasowo głos. :C Mam nadzieję, ze do sylwestra wyzdrowieje. :c

 Zrobiłam sobie prezencik pod choinkę! ;D 

  po prawej - ja :) Wigilia szkolna.

Perfecta spa, masło czekoladowo-kokosowe + relacja z wizyty u fryzjera.

  Grrrr, zimno, zimno, zimno. Za tydzień wigilia, a ja nadal nie mam żadnego prezentu. Dostałam od chłopaka wspaniałego misia! *.*

Tutaj także jest pokazane, jak to cudownie fryzjer wyprostował mi włosy. -.- Wiem, nie powinnam. Pierwszy raz od kilku miesięcy mam taką fryzurę. Tyle mam na swoje usprawiedliwienie. Zafundowałam im dziś porządne olejowanie olejem ryżowym i rycynowym.
Co ciekawe, jeszcze nigdy moje włosy się tak nie kręciły. Zostały pocieniowane na objętości, co mnie ogromnie cieszy. Nie mam rozdwojonych końcówek z czego także się cieszę! ;) Nie szkoda mi tych 4 cm, (tak, sprawdziłam fryzjera mierząc je na całej długości) z 60 cm zrobiło się 56, ale to nawet lepiej. Są przynajmniej zdrowe! :)

Kupiłam dziś prawie wszystkie prezenty gwiazdkowe i już wiem, że mój chłopak zostanie przeze mnie obdarowany zestawem Playboy New York. Jestem zakochana w tym zapachu, a zdradził mi, że uwielbia perfumy. Wydaje mi się, że zasugerował mi prezent dla siebie. ;) Padła propozycja zegarka, ale ten kupię mu gdy będziemy mieć większy staż. ;)

Dzisiaj chciałam polecić masło do ciała, którego używa moja mama. Nawet balsam u niej nie zdaje egzaminu. Oddałam jej moje masełko ze względów, które opiszę niżej.

Wszyscy zachwalają jego piękny zapach, mnie osobiście odrzuca i mdli. Strasznie chemiczny moim zdaniem, jednak wszyscy inni domownicy go uwielbiają. W internecie również . Ja zakupiłam je w lipcu i praktycznie do tego czasu leżało w szufladzie. Kiedy moja mama zaczęła narzekać na przesuszoną skórę musiałam zacząć działać. Spisuje sie fenomenalnie, nawilża, skóra jest mięciutka w dotyku. Konsystencja przypomina gęsty budyń. Mamusia dostrzegła także wyrównanie powierzchni skóry tam, gdzie wcześniej był cellulit.  Za 225 ml płacimy około 14 złotych, co moim zdaniem za masło jest to przyzwoita cena.

Niestety, jestem strasznie pechową osobą. Telefon mi się popsuł na amen, jestem całkowicie odcięta od świata! :(:( W dodatku, nadal nie mam aparatu. :( Muszę zacząć działać w tym temacie, a tymczasem uciekam.

Megaproblem, czyli "szopen hair" ;)

  Wstajemy rano i przeżywamy szok. Nasza głowa to jeden wielki puch. Sądzisz, że jedynym rozsądnym rozwiązaniem będzie związanie włosów w koczek. Właśnie nie! ;) Łatwo okiełaznać nasze niesforne kłaczki.

Najgorsze co możecie robić, to radzić sobie z puszeniem prostownicą. Raz czy dwa okazjonalnie można jej użyć, ale gdy będziemy robić to regularnie pozbawimy włos wszystkich substancji odżywczych, które są zawarte w odżywkach, olejach i maskach. Efekt będzie całkowicie odwrotny.

Na puszące końcówki wpływa dobrze znany nam wszystkim olej kokosowy. Niewielka ilość działa cuda, jednak nie wszystkie rodzaje włosów go polubią. Dobrym w tej kwestii jest także olej arganowy, zielony krem do rąk z biedronki lub krem np. oliwkowy czy pomarańczowy z Isany.

Wyżej przedstawione metody to można powiedzieć naturalne sposoby. Ja dodatkowo używam fluidu silikonowego przeznaczonego właśnie dla końcówek z Gliss kura. Dobrym sposobem jest także jedwab, który optymalnie wygładzi włosy i nada im blasku.

A co wam przyniósł Święty Mikołaj? ;) Mnie hojnie obdarzył 300 zł, przez co od razu zrobiłam maleńkie zakupy i już zbieram kolejne must have. Tym razem nie kosmetyczne! ;) Potrzebuję ciepłe swetry, bo zima dla mnie jest zdecydowanie zbyt sroga. Straszny zmarzluch ze mnie. Oczywiście żeby było stylowo, do swetra potrzebny jest wisior, a ja niestety wszystkie zerwałam. :c Także od dawna marzę o zegarku. Właśnie w grudniu go kupię, muszę! ;)

Nie wiem co kupić chłopakowi na gwiazdkę, macie jakiś ciekawy pomysł? ;)

Włosy w listopadzie + plan pielęgnacji.

  W końcu udało mi się zrobić zdjęcie. Moja radość opadła, kiedy je zobaczyłam. Aparat koleżanki jednak nie zdaje egzaminu przy takim wyzwaniu. Też włosy były jeszcze wilgotne i zawinęły mi się w połowie.

włosy w sierpniu -> włosy w listopadzie.


Co się zmieniło od tamtego czasu?
- podcięłam je w sierpniu jakieś 2 cm.
- pofarbowałam szamponetką Mariona aksamitny brąz aby zniwelować kolor rudy/wyblaknięty przez słońce.

Ogólnie rzecz biorąc, włosy myję dwa razy w tygodniu. W weekend stosuję metodę OMO. Olej -> Mycie -> Odżywka. Natomiast w tygodnie, kiedy nie mam czasu na chodzenie z olejem na głowie robię Mycie -> Odżywka -> Maska.

Jakich kosmetyków używałam?
OLEJE:
- zwykłą oliwę.
- z pestek winogron
- ryżowy
 
SZAMPONY:
- Garnier, Ultra Doux, Mango i kwiat tiere. KUPIĘ
- Jantar, Szampon z bursztynem. NIGDY WIĘCEJ
- Facelle - płyn do higieny intymnej. KUPIĘ
- Babydream, szampon (niebieski) KUPIĘ

ODŻYWKI D/S:
- Garnier, Ultra Doux,  Avocado i masło shea KUPIĘ
- Garnier, Ultra Doux, Drożdże piwne i owoc granatu NIE WIEM
- Isana, ASIA, 2 min. NIE WIEM
- Joanna Naturia, miód i cytryna. NIE WIEM

MASKI:
- WAX, do włosów zniszczonych NIE KUPIĘ
- Alterra, Granat i Avocado KUPIĘ
- saszetka BIOWAX, do włosów przetłuszczających się KUPIĘ*

+ eksperymentacyjne laminowanie, które potraktowałam jak maskę przez co uzyskałam mniej rozdwojonych końcówek.

* kupię, aczkolwiek z przeznaczeniem dla innego rodzaju włosów.

ODŻYWKI B/S:
- Gliss kur, Ultimate Repair z 19 witaminami. (pomarańczowa) KUPIĘ
- Jantar, mgiełka z bursztynem. NIE KUPIĘ
- Radical, mgiełka wzmacniająca. NIGDY WIĘCEJ

+ fluid na końcówki GLISS KUR.

WCIERKA:
- Jantar, odżywka z bursztynem. KUPIĘ

PŁUKANKI:
- z herbatki pokrzywowej.
- cynamonowa.

Wydaje mi się, że niczego nie ominęłam. Trzy tygodnie temu, gdy mierzyłam włosy ich długość sięgnęła 58 cm. Dzisiaj - 60 cm! Jestem szczęśliwa i jednocześnie przerażona faktem, że za tydzień ide do fryzjera.. Jutro kupuję siemię lniane i podejdę do próby mocniejszego skrętu. ;) 

Może macie jakieś inne pomysły, aby wzmocnić skręt moich włosów?

Uzupełnienie kosmetyków, czyli małe zakupy. ;)

  Jeju, już niedziela. Już koniec listopada. Jak ten czas szybko leci, ale w sumie się z tego cieszę. Jako, że aparat dostanę w najbliższym miesiącu, na razie muszę zadowolić się zdjęciami producentów. Przez ostatni tydzień przyszło mi uzupełnić trochę zbiór kosmetyków. 

 Co wpadło w moje rączki?
1. Olej ryżowy. Zauważyłam, że moje włosy mają dość powoli oleju winogronowego i zwykłej oliwy. Użyłam go na razie dwa razy na długości przed myciem, więc nie mam o nim wyrobionego zdania.

2. Joanna, Rzepa, Szampon wzmacniający i przeciwłupieżowy. Nie używałam, pierwsze podejście obstawiam na sobotę. Zobaczymy, czy się z nim polubię.


3. Joanna, Naturia, odżywka miód i cytryna. Może to dziwne, ale to mój pierwszy kosmetyk z tej serii. Słyszałam o nim wiele pochlebnych opinii, zobaczymy jak zda egzamin na moich włosach,

4. Eveline, Pure Control S.O.S, żel myjący + peeling + maseczka 3w1. przeciw pryszczom i śladom po nich. Kupiłam go w tym tygodniu i rozpoczęłam pielęgnację. Sama jestem ciekawa, jak się sprawdzi. Dokładną recenzję będzie można przeczytać na blogu.


 5. Marion, New you, żel myjący + peeling + maseczka 3w1. Kupiłam na zapas razem z żelem Eveline. Z ciekawości użyłam jako maseczka i zauważyłam delikatne zwężenie porów. Być może po regularnym stosowaniu będzie lepiej. Recenzja na pewno pojawi się na blogu. ;)

   Więc biorę się za lekcje. Nie mogę doczekać się aparatu, bez niego, jak bez ręki. Macie któryś z tych produktów? Jak wypadły według was? ;)


TAG: liebster blog + isana haarkur 2 min


Wczoraj zdeńkowałam kolejny kosmetyk. Ogólnie jest to maska, o czym przypomniało mi się gdy produkt prawie zużyłam. Z reguły używałam ją jako odżywkę. Kosmetyki pielęgnacyjne do włosów od Isany są poważane w naturalnej pielęgnacji. Jak sprawdziła się u mnie?

  Produkt kupiłam w pośpiechu. Sądząc, że biorę odżywkę, w moje posiadanie weszła maska dwuminutowa. Ładnie pachnie, nie ma żadnego problemu z rozczesaniem. Pięknie wygładziła moje niesforne kłaczki oraz dodała im blasku. Miękkie i nawilżone po pierwszym użyciu. Nakładałam na skórę głowy i długość. Nie zauważyłam żadnego obciążenia i szybszego przetłuszczenia. Opakowanie mi nie pasuje, ponieważ nieźle musiałam się nagimnastykować aby wydobyć resztki. Nie jest zbyt wydajna, a za 150 ml zapłaciłam 7,90 zł. Za taką cenę na pewno kupię ją ponownie jeśli wpadnie mi jeszcze kiedyś w rączki. Zdecydowanie wolę tą, niżeli trzykrotnie droższą o porównywalnych efektach.

No i pytania od Laury. ;)


1. Jesteś kawopijąca?
Lubię wypić od czasu do czasu. 
2. Wolisz spodnie czy spódnice?
Zdecydowanie lepiej czuję się w spodniach.
3. Dokąd chciałabyś pojechać?
Do Bułgarii, Hiszpanii.
4. Co lub kogo zabrałabyś na bezludną wyspę?
Mojego chłopaka, kilku najbliższych przyjaciół i mp4.
5. Czy jest coś, czego bardzo się boisz?
Pająki. Mam straszną arachnofobię. 
6. Jakie lubisz filmy?
Romantyczne, dramaty i horrory.
7. Czytasz gazety? Jeśli tak, to jakie?
 Nie czytam gazet. Czasem ewentualnie glamour.
8. Jak długo prowadzisz bloga?
Tego od 17 lipca 2012 roku. Z tamtego okresu postów nie widać, jako, że wynikł mały problem techniczny.
9. Co jest twoim hobby?
Śpiew, gra na gitarze, blogowanie.
10. Często nosisz buty z wysokim obcasem?
Mój najwyższy jaki mam to 5,5 cm. Jeśli miałabym o tym mówić, to tak.
11. Za co kochasz życie?
Za każdą zaskakującą mnie chwilę. ;)

Dzisiaj wyglądam jak baranek. Ślimaczki działają cuda. ;)


Nowości kosmetyczne; lakiery do paznokci

Witajcie. Dzisiaj piszę do Was już po konkursie wokalnym. Niestety nie zostałam laureatem, ponieważ sędziowie uznali, że miałam mało ambitną piosenkę. Bywa, spróbuję w edycji wiosennej. :) Dzisiaj opowiem Wam o nowościach kosmetycznych, a dokładniej mam na myśli lakiery do paznokci. Jakie kolekcje dostały się na rynek w ostatnich dwóch miesiącach?

LISTOPAD 2012


Selective Nail Lacquer to nowa seria lakierów do paznokci w niezwykle szerokiej palecie modnych w tym sezonie odcieni. Stworzono je według specjalnej formuły, która gwarantuje trwałość manicure i efektowny połysk koloru. Lakiery polecane szczególnie do salonów kosmetycznych, ze względu na dużą pojemność 16 ml. Sugerowana cena to 6,90 zł.

PAŹDZIERNIK 2012:
 Zapach pojawia się po wyschnięciu. Poczuj ulubione zapachy lata na paznokciach! Perfume Nail – innowacyjna linia pachnących lakierów do paznokci. Sześć wyjątkowych lakierów w soczystych kolorach oraz o cudownych, świeżych zapachach: egzotycznego mango, pomarańczy, leśnej maliny, wiśni, arbuza czy kwiatów bzu. Zapach pojawia się w ciągu kilku minut od pomalowania paznokci i utrzymuje się przez ok.1-2 dni. Formuły lakierów zostały wzbogacone o nowoczesne składniki aktywne, które wyrównują strukturę płytki paznokciowej, wydobywają piękny, soczysty kolor, a Ultrastrong System tworzy na powierzchni warstwę chroniącą lakier przed ścieraniem i odpryskiwaniem. Edycja limitowana! Cena waha się około 9-10 zł. KWC


 Eveline przedstawia nową paletę szybkoschnących lakierów do paznokci miniMAX quick & dry long lasting - delikatne, naturalne, klasyczne kolory tworzą prawdziwie ponadczasową kolekcję. Zobacz dostępne odcienie lakierów! Cena to 5 zł. KWC


  Miałyście już któryś z tych? Ja niestety na razie żadnego, ale czaję się na tego z Eveline. Szybkoschnące dla mnie to wybawienie w ekstremalnych momentach. ;)

Farmona, jantar, szampon z bursztynem

  Dzisiaj wspaniała sobota, trochę lenistwa i pracy. Z mamą zrobiłyśmy pączki, które są wprost przepyszne! Konkurs Patriotyczny wygrałyśmy. Teraz w poniedziałek kolejna nasza szansa. Od wtorku testy, także nieciekawie. Dzisiaj opowiem wam znów o szamponie, jako, że w ostatnim czasie dorobiłam się ich zdecydowanie za dużo. ;)


Farmona, Jantar, Szampon z bursztynem. Kupiła mi go mama, nie pamiętam dlaczego. Już na początku przyglądając się składowi zauważyłam SLES. Okej, stwierdziłam, że co mi tam. Myję. Już na samym początku odrzuciło mnie opakowanie. Ładne, lecz niepraktyczne. Nie poradził sobie z olejem. Skórę głowy oczyścił, okej. Użyłam odżywki codziennego użytku, zaplotłam włosy we warkocz i poszłam spać. Szampon ma podobno poradzić sobie z przetłuszczaniem. U mnie efekt był odwrotny, w dodatku pojawił się łupież i straszne pieczenie skóry głowy. Dwa dni później umyłam włosy Facelle, kłopot znikł (z czego byłam niezmiernie uradowana). Zapach nie przeszkadza. Odstąpiłam go rodzince, niech go pomęczą, a jeśli nie, po prostu wyrzucę. Nie będę drugi raz ryzykować. Być może na włosach tłustych zadziałałby o wiele lepiej. Dla mnie jest to bubel. Za 300 ml zapłaciłam 7 zł.

Używałyście? ;)

  Oficjalnie stwierdzam, że zapuszczam włosy. Obecnie ich długość od nasady wynosi 57,5 cm. Mój cel to 70 cm. Za tydzień odwiedzam fryzjera, aby ściął mi zniszczone końce. Mam nadzieje, że nie wyrządzi mi wielkiej krzywdy.

Szampon garnier, mango i kwiat tiere.

  Piszę do was z cieplutkiego łóżeczka. Stało się, przeziębienie dało radę. Żeby było śmieszniej, jutro idę na konkurs piosenki patriotycznej, w poniedziałek na przegląd chórów a cappella, za tydzień konkurs wokalny. Od wtorku testy, staram się o tym nie myśleć i całą naukę przełożyć na weekend. Siedzę sobie z maseczką na twarzy. Jakiej? Zdradzę innym razem. Dzisiaj opowiem wam o niczym nadzwyczajnym.


  Szampon Garniera, Naturalna Pielęgnacja, mango i kwiat tiere. Kupiłam w intermarche, kiedy to chciałam kupić odżywkę, niestety nie było żadnej, która by mnie zainteresowała i wzięłam na osłodę ten oto produkt. Będę szczera, recenzja szamponu nie będzie zbyt wnikliwa. Czego wymagam?
Oczyszczenie skóry głowy. Tutaj spisał się świetnie, bo przy kontakcie z wodą szybko się pieni. Nie wywołał u mnie łupieżu, świądu, ani innych negatywnych skutków. Nie obciążył włosów, przez co trzymały świeżość 4-5 dni. Wielkiego plątania nie było, ale tak czy tak nie przeszkadza mi to, gdyż zaraz po nim użyłam odżywki, która zniwelowała cały problem. Ma cudowny zapach, który utrzymuje się aż do następnego mycia. Sądzę, że będzie wydajny. Nie używam go wciąż, ponieważ lubię różnorodność. Stosowałam go jakieś cztery, pięć razy? Zużycie nie jest w ogóle widoczne. Za 250 ml zapłaciłam 7,90 zł.


I teraz taki suprajsik na zakończenie. Karolinka w okularach.


"jakże sławny Jantar"

  Takie to do mnie niepodobne, ale piszę w środku tygodnia. Zaraz biorę się na lekcje, później zmywanie paznokci, pomalowanie ich na nowo, relaksującą kąpiel i... aplikację Jantara na włosy! Pewnie zdziwi was mój entuzjazm, ale marzę o niej od lipca. Nigdzie nie mogłam znaleźć tego "cudu" popularnego wokół włosomaniaczek. W końcu, zamówiłam poprzez stronę internetową doz.pl wczoraj, a dzisiaj produkt był gotowy do odbioru. Butelka dla mnie, butelka dla mojej babci. Ja będę skupiać się na przyśpieszeniu porostu. Mojej babci marzy się zahamowanie wypadanie i zwiększenie objętości. Jak to będzie? Efektami podzielimy się za trzy tygodnie. ;)


A Wy? Miałyście go? Podzielcie się opiniami o nim. ;)

alterra, mleczko do ciała - pomarańcza i wanilia.

  Zimno, zimno, zimno! A gdy przychodzą niskie temperatury czego nasza skóra potrzebuje? Na pewno nawilżenia! ;) Jeszcze w lecie na przecenie w Rossmannie było mleczko do ciała. Nie byłam przekonana do zapachu, ale zakupiłam, pomarańczę i wanilię.


  Wszyscy zachwycają się nieziemskim zapachem, mnie to raczej od niego mdli po kilku miesiącach używania. Zależy jak kto lubi. Nawilżanie? Całkiem okej, nie mam skóry mocno przesuszonej, dlatego nie mam do balsamu zbyt wielu wymagań. Skóra jest miękka i miła w dotyku (wygładzona), ale trzeba się nieźle namachać. Łatwo z nim przesadzić. Co też przeszkadza, że zostawia białe smugi, przez co trzeba poczekać chwilkę i później go wklepać. Ładnie się wchłania, nie zostawia tłustej warstwy. W składzie ma olejek awokado i masło shea. Jest to kosmetyk naturalny, bez parafiny, silikonów a także innych związków olei mineralnych. Mleczko bardzo wydajne i w dodatku tanie, bo za 250 ml zapłaciłam 4,99 zł (na przecenie). Obecnie (niestety) wycofywana ze sprzedaży.

  Tak szczerze mówiąc, to po brązie ani śladu. Szamponetka wypłukała się całkowicie. Jak ruda byłam, tak jestem. Pocieszam się faktem, że w rudym "wyglądam słodko" :) Jutro w drodze na korepetycje wstąpię do Rossmanna a mój portfel znów ucierpi. ;)
  Kupiłam sobie śliczny lakier. Zakochałam sie w odcieniu, którego szukałam od dawna. Zawsze był to odcień zbyt różowy. Teraz? Idealny. Pochwalę się nim w następnym poście i skrobnę cośtam na jego temat. ;)

ziaja nuno - żel myjący antybakteryjny.

  Witajcie. ;) Mam tak wielką ochotę pokazać wam moje włosy TERAZ. Niestety mój aparacik wyzionął ducha i trzeba zaopatrzyć sie w nowy sprzęcik, co nie jest łatwą sprawą.  Przerzucam się chyba na metodę OMO, która chyba mi, kręconowłosej lepiej będzie odpowiadać. Ale to przy następnej wizycie w Rossmanie.

Dzisiaj opowiem o kosmetyku, bez którego ciężko mi się obejść. Czy tylko ja zauważyłam, że w moich kosmetykach dominuje Ziaja?

 Kupiłam go we wakacje, kiedy to skończył mi się żel z Garniera. Chciałam czegoś po czym cera będzie odświeżona i dobrze oczyszczona. Czy Ziaja po raz kolejny spełniła moje oczekiwania?

Mam krem tonujący z tej samej serii, o którym opowiem kiedy indziej. Co mogę powiedzieć na temat żelu? Mówię mu jak najbardziej tak. Spokojnie zmywa podkład, puder, korektor, a nawet mój skromny makijaż oka. Stosuję go od lipca i mogę stwierdzić, że dzięki niemu mam oczyszczoną i nie przesuszoną cerę. Zmniejszyła się znacznie ilość wyprysków i delikatnie oczyszcza pory. Lekko ściąga, ale dla mojej cery normalnej jest w porządku. Bardzo ładnie matuje. Jak sama nazwa nosi, działa antybakteryjnie i nie podrażnia. Rewelacyjny nie jest, ale w porównaniu do Garniera spełnia moje oczekiwania. Opakowanie jest poręczne, nic się nie wylewa. Nie mam problemu z wydobyciem resztek, a za 200 ml zapłaciłam 7,50 zł. Taka ilość starczyła mi na około 4 miesiące, a przyznam szczerze, czasem nie szczędziłam go wcale. ;)

Czy wrócę do niego? Pewnie, że tak. Na razie dam mojej buzi odpocząć od niego, poszukam czegoś nowego, ale z pewnością kupię go ponownie. ;) A wy co o nim sądzicie?

Ależ ja jestem z siebie dumna! ;D Zajęłam trzecie miejsce w gminnym konkursie ortograficznym na poziomie klas trzecich. Było to dla mnie totalnym zaskoczeniem, bo nie sądziłam, że uda mi się cokolwiek w nim osiągnąć - dyktando było dość trudne. Jak widać, poradziłam sobie, a teraz szukam świątecznej piosenki anglojęzycznej na konkurs wokalny. Macie coś w zanadrzu? ;)

opryszczka? kłopot z głowy.

  Mam niezły kocioł w szkole. Ciągle jakiś sprawdzian, kartkówka, a co najlepsze - brak chęci do nauki. Trzymam się dobrze, jednak muszę przypomnieć sobie materiał z poprzednich lat gdyż wredni nauczyciele postanowili, że będziemy pisać testy gimnazjalne na ocenę. Uduszę geniusza, który to wymyślił. Dzisiaj mam produkt trochę z innej beczki. Mianowicie...
  Opryszczka, wypryski - dla dziewczyny to niezła zmora. Co jest moim aptecznym faworytem w tej sprawie? HASCOVIR PRO - lek syntetyczny o działaniu przeciwwirusowym. Ja nie używam go tylko do tzw. "zimna". Codziennie wieczorem sprawdzam cerę, patrzę, czy przypadkiem jakiś niechciany kolega nie próbuje się wydostać na powierzchnię, gdy posmaruję to miejsce, nie ma mowy o pryszczu. Niestety, nie zawsze się uda. Jeśli już coś się pojawi, kremik szybko radzi sobie z nim.  Szybko zasuszy, jeśli szybko zadziałamy, nie spotkamy się z żadną blizną. Dla mnie jest zbawieniem, kiedy to w trakcie miesiączki moja cera jest pod ciągłym ostrzałem.  Kupiłam go za 11 zł w pobliskiej aptece w sierpniu. Została mi jeszcze gdzieś połowa tubki. Na moją cerę wpływa znakomicie! ;)

Grr, muszę zmyć pozdzierany do połowy lakier. Nawet na to nie mam czasu, a nienawidzę takiego wyglądu pazurków. Zaparzę sobie herbatkę i biorę się za naukę :) (do czego to doszło, żebym ja, w piątek musiała się uczyć. ^^)

ekspresowa odżywka Gliss kura oraz efekty farbowania. ;)

  Witajcie. ;) Nawet nie wiecie jaki uśmiech na mojej twarzy wywołały komentarze pod ostatnią notką. Zaraz biorę się za odpisywanie ;)
  Z tą odżywką styczność mam od około dwóch lat, kiedy to szalałam za całą serią Gliss kura. Unikam silikonów, ale nie można dać się zwariować. W ostatecznej fazie pielęgnacji dotychczas spryskiwałam włosy na całej długości (nigdy nie skalp). W jakiej formie były moje włosy po niej?
  No własnie. Co z tymi silikonami? Ja osobiście sądzę, że nie można popadać w paranoję. Silikony są potrzebne włosom dla właściwej ochrony.  Poradziła sobie z moimi suchymi i rozdwojonymi końcówkami po prostownicy. Niestety, nie jest wielką bombą regenerującą. Po prostu spryskiwałam nią włosy tylko na długości. Gdy przez przypadek spadła na grzywkę, ta odwdzięczała mi się szybkim przetłuszczeniem. Ułatwia rozczesywanie, jednak mi to obojętne, bo odstawiłam rozczesywanie włosów po myciu. Włosy po niej są mięciutkie, jednak trzeba uważać, żeby nie przedobrzyć. Strasznie podoba mi się jej zapach. W Rossmannach kosztuje około 16 zł, ja kupowałam ją w Intermarche za 9,99 zł. Ostatnie opakowanie kupiłam pod koniec czerwca. Zostało  kilka kropel do następnego umycia, co świadczy o tym, że jest wydajna. Teraz zamieniłam ją na mgiełkę Jantara, aczkolwiek nie wiem, czy będzie ona dobrym zamiennikiem. Sądzę, że do Gliss kura niedługo powrócę. ;)


Taki oto wyszedł kolor po szamponetce Mariona AKSAMITNY BRĄZ, który przez pierwsze dni wyglądał jak czarny. Teraz jest okej, widać, że zmieniłam kolor, ale nie wygląda on sztucznie.

 Nadal nie wiem co z moim aparatem, a mam tyle rzeczy do pokazania. Jestem po prostu tym faktem przybita :D

Teraz mój FAWORYT. 

 Oglądaliście kiedyś film pt. "Wciąż ją kocham"? Ja wczoraj skusiłam się na mały melodramat. Ryczałam jak bóbr, po prostu zakochałam się w tej historii. Naprawdę polecam obejrzeć, chociaż w niektórych momentach miałam ochotę przejść do tej dziewczyny i powiedzieć jej, co o niej sądzę :D
Dzisiaj przygotowuję się do obejrzenia Ostatniej piosenki, jutro może LOL? Znacie jakieś sprawdzone wyciskacze łez? ;)

Wciąż ją kocham.
"Biore udzial w ROZDANIU kosmetykow GIORGIO ARMANI'ego u Marity na blogu

krem nagietkowy od Ziaji

  W przerwie pomiędzy lekcjami a pisaniem kroniki szkolnej postanowiłam się trochę zrelaksować przy recenzji kolejnego kosmetyku, o którym pisałam niedawno.


   Krem nagietkowy kupiłam z myślą o maseczce nagietkowej, po której wypryski znikają, a pory są głęboko oczyszczone. Pomyślałam, że może kremik zadziała w ten sam sposób? No i zaczęła się przygoda. W składzie, zaraz na początku jest porządny zapychacz, dlatego też nie katuję nim nosa. Na nos używam ogórkowego, dla rozjaśnienia. Nagietkowy używam punktowo, na wypryski, lub okolice nosa, gdy mam przesuszoną skórę na przykład po katarze. Świetnie nawilża, w jedną noc (nakładanie go na dzień graniczy z cudem) skóra jest mięciutka i delikatna. Używam go jako pomadki głęboko nawilżającej na usta, gdyż wokół nich tworzą mi się zadziory. Jest strasznie wydajny. Kupiłam go dość dawno, w dodatku opakowanie 50 ml za 4 zł. Będę je męczyć pewnie do wakacji, jednak na zimę przyda mi się porządny nawilżacz.

Pochwalę się jaką fryzurę miałam na balu gimnazjalnym w czerwcu 2012 roku. ;)


Uwielbiam tą fryzurę <3 Koniecznie muszę wydobywać dalej skręt z moich włosów, może się uda!

mgiełka radical od farmony.

   Przed korepetycjami nie omieszkałam wstąpić do Rossmanna, z którego łupy pokaże wam po niedzieli. Swoją drogą, tak czy tak nie mam aparatu. Dzisiaj pod lupę wezmę Mgiełkę RADICAL.




Składniki bioaktywne zawarte w mgiełce wzmacniają włosy, hamują ich wypadanie oraz chronią przed łamliwością i rozdwajaniem. Mgiełka chroni włosy przed niekorzystnym wpływem środowiska i nadmiernym wysuszeniem spowodowanym również używaniem suszarki. Po zastosowaniu mgiełki włosy staja się wyraźnie grubsze, miękkie i jedwabiście gładkie.
Zawiera ekstrakt ze skrzypu polnego, proteiny pszeniczne, wyciąg z zielonej herbaty oraz prowitaminę B5.

Skład: Aqua, Alcohol Denat., Cetrimonium Chloride, Equisetum Arvense Extract, Lauryldimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Laureth-10, Polyquaternium 20, PEG - 25 Paba, Panthenol, Cameliaa Sinensis, Parfum, Hexyl Cinnamal, Buthylphenyl Methylpropional, Citronello, Linalool.
 
Dla mnie to bubel. Stosowałam jakieś trzy tygodnie, po czym musiałam ją odstawić, gdyż ból był niesamowity. Jaki efekt dała mgiełka? Przetłuszczone włosy po dwóch dniach + niewyobrażalny ból cebulek. Skóra głowy piekła strasznie. Żadnej ochrony przed łamliwością i rozdwajaniem nie zauważyłam. W dodatku strasznie mi ta mgiełka wysuszyła włosy, a przecież już z natury są przesuszone. Dziwiłam się, dlaczego kręciołki tracą na znaczeniu po dwóch-trzech godzinach. Teraz wiem, że pewnie dlatego. Jedno można mu przyznać, jest wydajny. Pewnie nigdy go nie zmęczę, podsunę mamie, żeby miała odświeżenie. Zapach mnie nie drażni, taki ziołowy, dość przyjemny. Cena za 200 ml to 7 zł, czyli dość niewiele. Zależy, jak komu podejdzie. Dla mnie to był nieudany zakup.

Swoją drogą, jeśli jesteśmy już przy włosach, stwierdziłam, że muszę powrócić do mojego naturalnego koloru, lub go trochę poprawić, dlatego tez zakupiłam szamponetkę AKSAMITNY BRĄZ. Zrobił mi się odrost, a rudy nie ma zamiaru się ze mną pożegnać. We wakacje może znów do niego wrócę, na razie chcę być brunetką.



Nie wiem, czy nie przesadziłam trochę z odcieniem. Może być trochę ciemny, no ale cóż. Najwyżej będę intensywnie myć włosy. ;)

flash nail enamel


   Dzisiaj recenzja lakieru, przed jakim muszę was ostrzec. Może i 7 zł daje wrażenie czegoś bardziej efektownego, co wytrzyma choćby trzy dni bez odprysku. Phi, bubel jakich pełno, bo już nie raz spotkałam się z tego typu lakierami. Mowa tutaj o FLASH NAIL ENAMEL.



Kupiłam go, gdy szukałam jakiegoś beżowego, lekkiego odcienia, który będzie współgrał z odcieniem mojej skóry. W drogerii przede mną dwie panie wzięły lakiery tej firmy, to pomyślałam, czemu nie. Kupiłam kolor, który przy kasie wydawał się beżowy, w praktyce - róż. Żałuję decyzji.
Jedna warstwa to zdecydowanie za mało na pokrycie płytki, może i trwałość była by dobra, aczkolwiek nieestetycznie to wygląda.  Po drugiej, na paznokciu tworzy się skorupka, która po pierwszym myciu naczyń zaczyna odpadać. Wczoraj pomalowane, dzisiaj już poprawiałam. W dodatku, strasznie długo schnie. Choćbym nałożyła cieniutką warstwę, odcisk gwarantowany tak czy tak, co mnie strasznie denerwuje.
Zapłaciłam za niego 6,90 zł, a efekty nie różnią się niczym jak po najtańszym lakierze za 2,50 zł. 


 Dwie rzeczy z mojej listy zrealizowane. Wczoraj szybko po korepetycjach wskoczyłam do Rossmanna i kupiłam odżywkę Isanę i Facelle.




chabrowe pazurki ;)

  Dzisiejszy post pisany na szybko. Pokażę wam dzisiaj moje paznokcie z weekendu, które zrobiła mi przyjaciółka gdy nie miałyśmy co robić. Wygląda to inaczej na żywo, ale nie mam aparatu i dlatego zrobiłam zdjęcie kamerką. Zdjęcia są z drugiego dnia, a lakier był bardzo kiepski przez co widać miejsca ścierania. Właśnie zaraz będę zmywać do końca i może wymyślę coś swojego. ;)


   Co jeszcze wam szybciutko opowiem, wczoraj byłam na powiatowych zawodach strażackich i proszę, zajęłyśmy pierwsze miejsce. Uwielbiam OSP. ;)
Macie pomysł na wzorek kolejnych paznokci? ;)

takie tam gadanie o niczym ;)

  Witajcie. Przedwczoraj jako wolontariuszka byłam w jednym z Domów Opieki Społecznej w moim mieście. Dziwnym trafem, mieszka tam moja ciocia, niepełnosprawna siostra mojej babci. Niestety nie miałam okazji się z nią spotkać, a szkoda. Było bardzo miło, dawno nie czułam się taka spełniona. Daliśmy radość ludziom nie tylko tam mieszkającym, ale wszystkim niepełnosprawnym których zaproszono. Piękne uczucie, a najgorsze, że były tam osoby nawet w moim wieku. Tutaj bardzo podobało mi się zachowanie chłopaka sparaliżowanego gdzieś od pasa w górę (tak mi się wydaje). Gdy trwała dyskoteka, zaprosiłyśmy go do tańca, a on tańczył i śpiewał z nami "Czarne oczy". Aż mi się cieplej w sercu zrobiło.
  Nie mogę doczekać się kiedy będę mieć jakiś aparat, aby sfotografować włosy po miesiącu kuracji naturalnymi specyfikami. Swoją drogą, macie sprawdzone oleje dostępne w drogeriach? Wolę nie zamawiać, bo mama stwierdzi, że już naprawdę ześwirowałam na punkcie włosów. ;) Za tydzień rozpoczynam korepetycje z niemieckiego, aby umieć płynnie mówić, to wstąpię do rossmanna i zakupię kilka kosmetyków z mojej listy must have.
  Dzisiaj miałam spotkanie w kościele, ale co jak co niepotrzebnie sie fatygowałam. Było bardzo miło, przedtem poszłam do przyjaciółki, która zaoferowała się zrobienie paznokci. Później poszłyśmy na pizzę. Towarzystwo kolegów przydało się i nie było momentu abym nie płakała ze śmiechu.
  Jutro mam "całodniowy" trening strażacki, a w sobotę zawody. Cieszę się, że jestem w straży, bo uwielbiam takie imprezy, kiedy to cały zespół ma ochotę się wykazać.

   Zauważyłam, że nagietek ma zbawienny wpływ na moją cerę. Maseczka nagietkowa - strzał w dziesiątkę, pomyślałam, czemu by nie kupić kremu nagietkowego, prawda? Na razie nie widzę wielkich efektów, ale używam go dopiero kilka dni, jednak moim zdaniem działa lepiej niż ogórkowy, chociaż świecę się po nim jak latarnia.


  O tym jak wpłynął na moją cerę innym razem, bo niemiłosiernie chce mi się spać, a nie mam zbyt dobrego nastroju. ;)

włosy w sierpniu + kosmetykowe must have

Witajcie. Jestem na tyle przytłoczona nauką, że nawet nie ciągnie mnie, aby siąść do laptopa. Mimo tego, wolę siedzieć w szkole i chociaż się męczę, to wolę być z przyjaciółmi, niż wracać do ponurego domu, gdzie każdy chodzi naburmuszony. Dzisiaj szybciutko włosowa aktualizacja a raczej jej początek. Z chęcią bym zaoszczędziła we wrześniu, ale nie wiem czy mi się to uda. (zdjęcia nie są moje, wzięłam je z internetu bo mojego aparatu ani widu ani słychu) Jednak postanowiłam: nie zabiorę z konta ani grosza! ;) Zawsze można coś jeszcze od mamy wyciągnąć.;)
 
Dzisiaj pokażę wam moje włosy na początku sierpnia, przed wkręceniem się w włosomaniactwo, kiedy to myślałam, że moje suche kudły jest w stanie ujarzmić tylko prostownica.

Za wszelkę cenę chciałam wydobyć z nich skręt i zmniejszyć puszenie. Postawiłam na odżywianie ich. Czego używałam przez ostatni miesiąc?

OLEJOWANIE:
1. Oliwa z oliwek - zwykły olej, bo chciałam zobaczyć jak włosy zareagują na coś nowego.
2. Olej winogronowy - chyba trochę je obciąża, ale ostatnio chyba przekombinowałam z jego użyciem. Olej siekał mi z głowy. 
Użycie: Stosowałam przed każdym umyciem  - raz na całe włosy - czasem tylko na długości.

SZAMPON:
1. Szampon ziołowy tataro-pokrzywowo-chmielowy - zwykły szampon ziołowy dla oczyszczenia.
2. Babydream - szampon dla dzieci.
Użycie: Babydream przy każdym myciu i do zmywania olei, natomiast ziołowy raz na 1,5 tygodnia.

ODŻYWKI D/S:
1. Garnier olejek z avocado i masłem karrite. - po Babydream rozczesanie włosów graniczy z cudem, ona zdecydowanie to ułatwia.
Użycie: Przy każdym myciu, kąpiąc się zostawiam na 5 minut.

MASKI:
1. Alterra z granatem i aloesem. - mam słabość do jej zapachu, włosy są po niej dobrze nawilżone, zdecydowanie lepsza niż WAX.
Użycie: Przy każdym myciu na 15 minut pod czepek.

ODŻYWKI B/S:
1. Gliss kur dla włosów suchych i zniszczonych. - trochę silikonów dla zabezpieczenia końcówek nie zaszkodzi. dzięki niej nabrały blasku.
Użycie: Po każdy myciu rozpylam na długości włosów i końcówkach (mam cieniowane, czyli logicznie rzecz biorąc mam końcówki wszędzie)

MGIEŁKA:
1. Mgiełka wzmacniająca, Radical - stosuję ją na skórę głowy, dla... przyśpieszenia wzrostu? 
Użycie: po każdym myciu na skórę głowy

+ eksperymentacyjne laminowanie włosów, które było z jednej strony nie wypałem, bo źle je po tym potraktowałam, natomiast dzięki temu pozbyłam sie wszystkich rozdwojonych końcówek z czego jestem bardzo zadowolona.

Aparat powinnam dostać za miesiąc? Chyba tak, wtedy pochwalę się zmianą. Na razie... nie lubię ich. Widać, że są strasznie przesuszone, ale postaram się poprawić ich kondycję. 


 Wyczuwam bankrutowanie. :( Całość to prawie sprawy włosowe, oprócz kremu tonującego z Ziaji, bo moja dwójka na jesień/zimę nie będzie się chyba nadawać. A wy? Stawiacie na naturalną pielęgnację włosów czy nie przywiązujecie do tego zbyt dużej uwagi?

Olejowanie paznokci i rzęs? dlaczego by nie.

  Witajcie. Dzisiaj przedstawię szybki sposób na zdrowe paznokcie i skórki. Zawsze patrzyłam z zazdrością na koleżanki, które mogły sobie pozwolić na wizytę u kosmetyczki aby zapewnić paznokciom zdrowy wygląd. Moje pazurki po latach obgryzania są słabe i łamliwe. Stosowałam diamentową odżywkę z Eveliny, jednak zaczęłam szukać czegoś innego. Nie podobały mi się skórki, a krem zbyt wiele nie dawał, bo po kilku godzinach w szkole znowu wracały do swojej brzydkiej postaci.
   Chyba każdy słyszał już o olejowaniu włosów - słynnej metodzie popularnej wśród blogerek. Jeśli to nawilża i regeneruje, to dlaczego nie miałoby działać to w ten sam sposób na paznokcie a nawet rzęsach? 
 PAZNOKCIE
Pierwszy sposób:
1. Należy przygotować pusty słoiczek od lakieru po na przykład zużytej odżywce. Do połowy nalać oliwy z oliwek, resztę według uznania; może być to olejek z alterry.
2. Paznokcie należy oczyścić zmywaczem, a następnie nałożyć kropelkę olejku na paznokcie. Po kilku chwilach delikatnie wcieramy i zostawiamy na noc. Trzeba sie liczyć z zabrudzeniem pościeli, dlatego warto zaopatrzyć się w rękawiczki kosmetyczne.
3. Rano, gdy wstaniemy, myjemy ręce w wodzie z mydłem i gotowe. Nasze paznokcie i skórki będą nawilżone. Malujemy paznokcie i voila, gotowe! ;)

Czynność powtarzamy w miarę regularnie, a już po kilku zastosowaniach powinniśmy zauważyć znaczną różnicę.

Drugi sposób:
1. Oczyszczamy paznokcie z lakieru. Bierzemy miseczkę i lejemy trochę oliwy z oliwek.
2. Wkładamy dłonie do miseczki, tak, aby płytka była całkowicie zanurzona. W ten sposób trzymamy dłonie około 15 minut. Po wyznaczonym czasie myjemy ręce w wodzie z mydłem i gotowe.

 RZĘSY
Tak jak narzekam na włosy, tak rzęs (nie będę skromna) może mi pozazdrościć niejedna dziewczyna. Długie, podkręcone, grube i czarne, ale nie każda z nas ma to szczęście. Jak poradzić sobie z rzęsami słabymi i bez koloru?

1. Kupujemy w drogerii lub myjemy (od starego tuszu) szczoteczkę.
2. Bierzemy olejek rycynowy. Zamaczamy szczoteczkę i "malujemy" rzęsy. Systematyczność przyniesie zamierzony efekt.

   Domowe sposoby okazują się najlepsze. Sama od dłuższego czasu byłam ciekawa zabiegu laminowania włosów żelatyną. I proszę, niedawno zmyłam mazidło z włosów i czuję, że nie sprawiło to włosom żadnej przykrości, wręcz przeciwnie. ;) Wkrótce opowiem, jak wpłynęło ono na moje kręcone kosmyki.

efektima - maseczka oczyszczająca.

   Witajcie. Muszę wam trochę szybko na początek ponarzekać. Dzisiejszy dzień jak zwykle do kitu, ten rok szkolny wcale nie zapowiada się interesująco. Już chcę wyjść z tej beznadziejnej szkoły. Teraz. Ostatnia klasa = testy gimnazjalne. Nauczyciele i dyrektorka jest strasznie przewrażliwiona na tym punkcie. Dla niej wszystko musi być idealne, a każdy rocznik lepszy od poprzedniego. Pełno lekcji testowych, osiem godzin siedzenia w ławce. Pocieszam się faktem, że jeszcze tylko 10 miesięcy.


         Jak dziala wg producenta?
 Nowoczesna, skuteczna i szybko działająca maseczka oczyszczająca. Kaolin zastosowany w maseczce wchłania zanieczyszczenia i nadmiar tłuszczu pokrywającego skórę. Napina ją i wygładza oraz nadaje ładny, matowy wygląd. Formuła maski zawiera dodatkowo wyciąg z nagietka oraz rumianku, które działają bakteriobójczo i przeciwzapalnie. Przyspieszają ziarninowanie i bliznowacenie ran i uszkodzeń. Łagodzą podrażnienia i intensywnie pielegnują skórę. 

                   Jak dziala wg mnie?
  Nie powiem, po nałożeniu, gdy minęło przepisowe 20 minut wystraszyłam się gdy spojrzałam w lustro. Całość przybrała mocno białego koloru, a pory po prostu wciągnęły substancję. Obawiałam się podrażnień, bo oczy zaczęły mnie piec, ale to dlatego, że maseczka ma alkohol w składzie. Cera została oczyszczona z małych wągrów (dużych nie posiadam). Po zmyciu? Bez rewelacji, zmatowiła mi tylko cerę, z czego się ucieszyłam. Dopiero rano zauważyłam, że małe wypryski zniknęły, cera była gładka w dotyku, a co najważniejsze - odpowiednio nawilżona.  Wielkie pory na nosie zostały zwężone.
zapach; mnie osobiście nie drażnił, taki alkoholowy, ale nie przeszkadzał.
konsystencja; nie jest zbyt gęsta, nie jest zbyt rzadka, aby nam uciekła z rąk. łatwo się nakłada i rozsmarowuje na twarzy,dla mnie jest ok.
dostępność; nie powinno być problemu, ja zakupiłam w drogerii Rossmann.
cena;2,50/10 ml

        Podsumowanie

 Jedna saszetka starcza mi na trzy aplikacje (nie wiem jak ja to robię), dlatego dla mnie jest bardzo wydajna. Na pewno zakupię jeszcze, jest to moja trzecia maska, bo po ostatniej nie liczyłam, że one w ogóle dają jakikolwiek efekt. Jestem mile zaskoczona i jutro powtarzam zabieg. ;)


  W ogóle, dostałam plan. Jest straszny, straszny, straszny. Za dużo tego wszystkiego, a miałam nadzieje na luźniejszy rok. Namawiam mamusię na plecak. Rezygnuję z torby, bo w sumie trochę jej szkoda na dźwiganie bagaży, a poza tym, za dużo książek na takie coś. Godzinkę temu zamówiłam słuchawki.
   Do października nie będzie żadnych zdjęć mojego autorstwa. Wszystkie jakie dodaje pochodzą z sieci. Postaram się to i owo sfotografować telefonem, może nie będzie tak źle? ;)