Pod koniec maja miałam bal gimnazjalny. Z tej okazji pozwoliłam sobie na odrobinę luksusu, jak to mówi moja mama i wybrałam się do manicurzystki. Zapłaciłam śmiesznie niską cenę - 30 zł za pełen manicure, z opiłowaniem, powycinaniem skórek, wykonanie hybrydek. W mieście cenią się na 60-70 zł. Pazurki miałam 4 tygodnie i stwierdziłam, że nie rezygnuję, a nakładam nowe. Nie lubię malować paznokci, jestem perfekcjonistką, więc każdy odcisk na paznokciu strasznie mnie denerwuje.
Oto wyniki pracy:
fajny kolorek lubię takie
OdpowiedzUsuńja w życiu bym do manicurzystki nie poszła :P nie ufam zbytnio takim ludziom :)
OdpowiedzUsuńneonowy zielony proponuję :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie ! I bardzo tanio .
OdpowiedzUsuńJa proponuję miętowy kolor :)
Hybrydy bardzo lubiłam.
OdpowiedzUsuńJa miałam kameleona i zawsze się nim ,,bawiłam'' ;)