Małe rozdanie! :)

Chciałabym jakoś podziękować wszystkim, którzy mnie odwiedzają i komentują. Wiem, że nie piszę rzeczy "nowych", że gdzieś je już słyszeliście. Ale dzięki temu blogowi bardzo się rozwinęłam w pielęgnacji włosów, teraz staram się w poprawić w makijażu.

Pewnie wiele z was już go używało, ale to nic. Z pewnością wam przypasował, lub miałyście inny zapach? :) Każdy podobno działa inaczej.


30.05.2013 - 13.06.2013 

Taaaaak, znany suchy szampon Batiste Lace Dry Shampoo oddaję w wasze rączki. NIE TO NIE JEST MINIATURKA :)

Jest to takie malutkie rozdanie, jeśli mogę nawet tak to nazwać. Mimo wszystko, aby nie było nieporozumień jest także mini regulamin. :D

1. Organizatorem rozdania i jego głównym sponsorem jestem ja - Chimeryczna.
2. Rozdanie trwa od 30.05.2013 r. do 13.06.2013 r.
3. Aby wziąć udział w rozdaniu należy:
- zostać publicznym obserwatorem mojego bloga.
- podać e-mail kontaktowy.
- + 1 los. dodanie bloga do blogrolla/informacja w poście. (za obydwie wykonane czynności +2 losy)
4. Czekam trzy dni na dane adresowe, jeśli ich nie otrzymam - losowanie zostanie ponowione.
5. Nagrodę wyślę pocztą do 5 dni od otrzymania danych do przesyłki.
6. Koszty wysyłki nagrody pokrywam ja.
7. Blogi tworzone tylko do rozdań będą usuwane.

SZABLON ROZDANIA:
- Obserwuje jako:
- E-mail:
- Blogroll/Notka: 

Myślę, że nie będzie nieporozumień i będziemy się miło bawić. A więc zapraszam do brania udziału! POZDRAWIAM KOCHANI! 

Włosy w maju; aktualizacja

Koniec maja, więc postanowiłam do was przyjść z aktualizacją włosową. Ostatnio takowa pojawiła się dość dawno bo w marcu. W kwietniu pokazałam wam tylko jak układają mi się loki po wizycie od fryzjera. Przyznam, że słabo. Dzień dzisiejszy jest pierwszym dniem od tego czasu, kiedy mam "co pokazać". :D Bardzo dużo działo się w moim włosomaniactwie przez ostatnie dwa miesiące.



Czym myję włosy?
W mojej pielęgnacji głównie dominował balsam do ciała Equilibry bez SLS. Do oczyszczania używam barwy ziołowej. Co innego? Spróbowałam mycia odżywką - Isaną i włosy się bardzo z tą metodą polubiły. Zawsze miałam jakieś obawy co do tego. 

Czym odżywiam?
Używam olei do metody OMO; słonecznikowego, lnianego, z pestek winogron i z prażonych (?) orzechów . Jako odżywki zdarzyło użyć mi się Alterrę i balsam z Green Pharmacy, ale zdecydowanie najczęściej towarzyszyła mi Isana kremowa. Jako maski to w dalszym ciągu używam L'Biotici do włosów suchych i zniszczonych, Glorię do suchych i zniszczonych i BingoSpa drożdżową. Lubiłam bawić się także w mieszanki, czyli ulepszanie glorii kroplami gliceryny czy jajkiem. 

Czym płukam? 
Oczywiście każde mycie włosów kończy się płukaniem w zimnej wodzie, poza tym starałam się zaparzać siemienie lniane i tą miksturką polewać włosy. 

Czym wzmacniam?
Miałam strasznego lenia, próbowałam podejść do wcierki Joanna Rzepa, ale brak mi było systematyczności. Staram się wrócić do Seboradinu, który robił cuda z porostem. Na długość przesadnie nie narzekam, ale nadal się rozdwajają, czego nie mogę opanować. 

Czym stylizuję?
Głównie są to odżywki do spłukiwania typu Joanna Naturia miód i cytryna czy Joanna, balsam do włósów z miodem i mlekiem. Kupiłam piankę, użyłam, efekt był straszny więc zrezygnowałam. Żel z siemienia jak dla mnie jest zbyt uciążliwy do zrobienia, więc wolę kupić gotowca za 3 zł :D 

Czym zabezpieczam?
 Głównie jest to jedwab z Natura silku. Mój absolutny KWC, chociaż przewinął się gdzieś w porywach także "olejek arganowy" z Mariona.

Raczej wielkich rewolucji nie robię, po prostu trzymam się planu i staram się kończyć po kolei zaczęte buteleczki. Bo 5 otwartych odżywek, masek itd. jest dobrym sposobem ale nie na dłuższą metę, bo domownicy zaczynają się denerwować, że wszędzie moje maski latają :D


Tak wygląda efekt po dwóch miesiącach pielęgnacji. Wyprostowałam je kilka razy. Bardzo bardzo nie podoba mi się mój naturalny kolor, w wakacje biorę się za farbowanie. 
Rudy czy ciemny brąz? :D
PS: Notka z niespodzianką już się szykuje, żeby nie było, że rzucam słowa na wiatr.

Maseczka cynamonowa - warto czy jednak nie?

Dzisiaj przychodzę do Was szybciutko, aby przestrzec... Przestrzec przed koszmarem, który wiele mnie nauczył. Kończę z domowym eksperymentowaniem, a z pewnością będę ostrożniejsza przy takich działaniach.

Cynamon ma silne właściwości rozgrzewające i antybakteryjne i jest bardzo cenny w pielęgnacji urody. Te czynniki wpływają na ideę tego posta. Gdzieś sobie czytałam, że maseczka cynamonowa redukuje pryszcze i przebarwienia. Było wiele opinii, gdzie dziewczyny zachwalały sobie ten specyfik. Dlaczego by nie spróbować? - pomyślałam. Przez ostatnie 1,5 tygodnia maseczkę zrobiłam trzy razy, wszystko było okej a efekty? Zniewalające. Dotychczas dawałam szczyptę na kilka kropel wody. Moja ciekawość rozkazała mi w czwartek wieczorem zrobić większe stężenie. Pożałowałam...

Nałożyłam maseczkę standardowo - na brodę i polika. Pieczenie było niesamowite - ale to tradycyjny objaw, że maseczka działa. Kiedy wyszłam z łazienki mama stwierdziła, że jestem strasznie czerwona i policzka mi spuchły. Pobiegłam do łazienki... Czerwone, okropne, wielkie plamy. Poparzenie jak nic. W ruch poszła śmietana, zmywałam i od nowa. I tak przez godzinę. Podrażnienie się uspokoiło, ale miałam ochotę się rozpłakać.

W domu nie miałam panthenolu, ale glicerynę i maść Cicalfate na podrażnienia. Nie wiedziałam co przyniesie następny dzień. Dzisiaj miałam rajd rowerowy, więc nie było mowy o śladach poparzenia. 

Całe szczęście po dwóch godzinach maseczkowania śmietaną skóra się uspokoiła i pieczenie ustało. Na noc posmarowałam maścią Cicalfate. Co zobaczyłam rano?

Gładka buźka, wszystkie wypryski zagasły i były na skraju gojenia. Nie wierzyłam, miałam ochotę wciąż dotykać twarz:D A więc czy warto przechodzić przez taki koszmar dla gładkiej twarzy? 

Praktycznie zakazane jest nakładanie maseczki na twarz wrażliwą i naczynkową. Naczynka popękają i to będzie dopiero koszmar... 
W następnym poście NIESPODZIANKA :)

Ulubieniec miesiąca: kwiecień 2013 - Equilibra; balsam do ciała.

Jestem znowu. Tym razem polecę Wam kosmetyk, który w kwietniu towarzyszył mi najczęściej. Ci, którzy czytają bloga Anwen z pewnością go rozpoznają. Dzięki niej go kupiłam. Po wizycie u fryzjera postanowiłam przenieść się z szamponów z SLS na te z łagodnymi detergentami. Byłam też ciekawa zastosowaniem w tymże szamponie aloesu.


A więc przedstawiam aloesowy balsam do ciała z Equlilibry. Dlaczego balsam? Szampon został wycofany ze sprzedaży a składy są porównywalne.




W poszukiwaniu łagodnego szamponu, kiedy to babydream już znałam i chciałam czegoś nowego. Facelle jak dla mnie miał mdlący zapach, postanowiłam podarować te 18 zł i zamówić na doz.pl balsam do ciała Equilibry. Nie stosowałam jeszcze aloesu na włosy, więc było to dla mnie też większym eksperymentem. Jak się okazało - trafnym. Produkt zawiera ALS, czyli łagodny detergent. Zdecydowanie łagodniejsze od SLS :) Problemem może być jego pienienie, ale przy metodzie kubeczkowej nie ma z tym żadnego problemu. Co dziwne, nie dość, że świetnie oczyszcza (radzi sobie z olejami) to także w jakimś stopniu nawilża. Trochę pląta, ale jest to wynikiem jego prostego składu ( w którym jest aż 20% aloesu! :))  Po umyciu nie zaobserwujemy sianka, ale okiełznane - piękne włosy. Dla mnie jest wydajny, używam go niecały miesiąc a pozostała mi gdzieś połowa opakowania. Polecam także przyjrzeć się jego jednej bardzo istotnej zalecie. Unosi włosy u nasady, serio. Nie wiem jak to możliwe, ale to prawda :D (oczywiście nie spodziewajmy się cudów, unosi na początku, potem włoski się chyba przyzwyczajają, bo brak tego efektu:c)

Niedawno stałam się szczęśliwą posiadaczką dwóch masek, których nie miałam - ale zawsze chciałam je wypróbować. Kiedy pojechaliśmy do Auchan wiedziałam, że muszę zajrzeć do działu kosmetycznego. Tata popędzał, więc drapnęłam to co wpadło w oczy.

 Już przeszły pierwsze testy, za miesiąc się z nimi odezwę! :)

Proszę Was jeszcze tylko o kliknięcie w ten link <3

Piękny błękit od Golden Rose.

Pewnie nie tylko ja mam problem z paznokciami. Kiedy jest rok szkolny wyglądają okropnie, ciągłe dłubanie przy nich daje im w kość. Natomiast w wakacje - odżywają. Dokładnie taki kłopot spotyka mnie. Postanowiłam przezwyciężyć to złe fatum.
Jakieś dwa tygodnie temu zmyłam resztki bezbarwnego lakieru, powycinałam skórki i spiłowałam je na krótko. Rozpoczęłam kurację odżywką Eveline, bo tylko ją miałam pod ręką. Kiedy trochę odrosły, znów je spiłowałam :D W poniedziałek miałam próbę bierzmowania a przed nią wstąpiłam do drogerii. Jako, że miałam kupić dwa lakiery z lepszej półki postanowiłam, że idzie wiosna i powinnam poszaleć z kolorami dlatego wybrałam cztery mniejsze. Łącznie za całość zapłaciłam jakieś 11 zł.


Ten Pomarańczowy z Butterfly

okropnie się maże i generalnie nic z tego nie wychodzi dobrego. :c A szkoda, bo sam w sobie kolor jest śliczny. Pomalowałam pomarańczowym, nie chciałam na to patrzeć, zmyłam i pomalowałam... NIEBIESKIM! <3 Jestem oczarowana pięknem tego koloru *.*


Wybaczcie za pobrudzone skórki, ale na żywo ich nie widać. Prawdopodobnie aparat odbił światło, no ale mniejsza już o to.
Jak Wam się podoba? Lubicie kupować tę kolekcję Golden Rose?