Lirene City Matt; fluid wygładzająco-matujący

   Przy okazji postu o kremie tonującym z Ziaji wspomniałam o tym, że na zimę muszę zmienić kremik na podkład czy fluid. Chciałam jakiś w jaśniejszym odcieniu i z pewnością trochę cięższy. Będąc w rossmanie myslałam o kremie BB, jednak moja kochana drogeria zawiodła mnie brakiem testerów. Postanowiłam wziąć fluid z Lirene, którego odcień bardzo mi się spodobał.


  Taki sobie kolega, niby niepozorny. A jednak, trafił w moje gusta, jednak mogło być lepiej. Ideałem nie jest z pewnych bardzo znacznych względów. Skóra po nałożeniu i rozsmarowaniu wygląda pięknie. Ładnie się stapia z cerą, trochę ciemnieje ale akurat to mi nie przeszkadza, ponieważ przy najjaśniejszym odcieniu to pestka. Pudrowe wykończenie jest dobrym pomysłem, aczkolwiek u mnie na dłuższą metę wysuszyło skórę polików. Mat jest, ale szesnastu godzin to on z pewnością nie wytrzymuje. Góra osiem, ale i z tym ma problem. Jest to fluid, dlatego ma o wiele cięższą konsystencję od mojego poprzednika, dlatego na razie... uwaga uwaga... mieszam go z kremem tonującym :D Ten odcień był dobry na zimę, a teraz wyglądam zbyt blado, dlatego dodaję do niego odcień opalony i jest okej. Wykorzystam go do końca i lecę do rossmana po coś nowego. Kosztuje jakieś 25 złotych, jak na fluid cena jest raczej przeciętna.


  Znacie jakiś lekki podkład lub krem BB, który jest wart uwagi? :)

Strój na egzaminy... czyli o zmorze trzeciej klasy :D

  No więc testy, wszędzie testy. Ta cała minimatura nieźle mnie wkurzyła już dostatecznie, bo elegancko zostaliśmy zaskoczeni wczoraj, dzisiaj matma dość mnie zagięła jutro niemiecki i mam nadzieję, że to właśnie on sprawi mi radość :D Dodatkowo jutro mam próbę do bierzmowania, a w piątek kolejny egzamin, tym razem dotyczący kościoła. Ale nieważne :) Postanowiłam Wam pokazać jak noszę się podczas dni egzaminu. Nic specjalnego, ot, po prostu ubranko dla chudzinki :D


jedyne zdjęcie bez żakietu ;o

 jestem w środku! :D

takie tam w CCC podczas przymiarki :D

bluzka - reserved 69,90
spódnica - promod 59,90
żakiet - zara 199,00
buty - CCC, 89,90

 A Wy jaki strój preferujecie na tego typu okazje? :)

Joanna Naturia; odżywka b/s miód+cytryna.

  Szkoła dała mi konkretnie w kość, a bardziej zmęczenie i natłok innych zajęć. Zaglądałam na blogi, czasem komentowałam, aczkolwiek u siebie pozostawałam cichutko. Teraz kiedy przyszedł weekend, leżę wykończona po dzisiejszych zawodach siatkówki i staram się coś naskrobać. Postanowiłam opisać dzisiaj jeden kosmetyk, który moim zdaniem zasługuje na szczególną uwagę wszystkich kręconowłosych. :)

patrzcie państwo, jak słoneczko zaświeciło i nie daje możliwości zrobienia wyraźnego zdjęcia :c


Niepozorny, za niecałe 4 złote. A tu takie cudeńko! :) Odżywka b/s Joanny Naturia miód+ cytryna, rzekomo zawiera w sobie składniki naturalne. Niestety mamy dużo konserwantów, emulgatorów. Dwa PEG-i w składzie, czyli silikony, ale rozpuszczalne w wodzie, więc to nie morderstwo :D Odżywienia nie zauważyłam, ale raczej nie tego wymagam w kosmetykach, które używam bądź co bądź do stylizacji. Trzeba powiedzieć, że włosy kiedy wyschną są miękkie, w żadnym wypadku nie są sztywne, chyba, że opróżnimy połowę opakowania. :D Nie obciąża, ma konsystencje wodnistą i nawet przy tłustych włosach niekoniecznie zaobserwujemy nieestetyczne strąki. Tak dodam od siebie, pewnie dla was jest to oczywiste. Nakładam na włosy mokre, przed rozczesywaniem. Mimo wodnistej konsystencji sama w sobie jest bardzo wydajna, nie wiem jak z jej dostępnością, można ją dostać w hipermarketach, a czy w drogeriach? Myślę, że tak.



Chciałybyście w następnym poście zobaczyć "outfit"? :D Wyszperałam w secondhandzie świetną bluzeczkę z river island i myślę, że mogłabym się pokazać. 
Używacie tej odżywki, czy raczej macie swojego innego faworyta? :)

Wizyta u fryzjera... :)

  Wizyta u fryzjera jest dla mnie zawsze emocjonującym wydarzeniem. Ze strachem siadam na fotelu bojąc się o moje włosy. :D To jest obsesja, ale w krótkich wyglądam naprawdę niekorzystnie więc muszę uważać z długością. Pewnie znacie to uczucie, kiedy mówicie 2 cm, które w oczach fryzjera wyglądają trochę inaczej. 

Na szczęście od dwóch wizyt chodzę do fryzjera, który rozumie moje oczekiwania, wie, ile pocieniować i jak to zrobić, abym nie wyglądała jak porażona prądem. :D To co ostatecznie się stało? 


Tutaj włosy są wyprostowane, bo to właśnie na wyprostowanych fryzjer dokonuje ostatecznych poprawek. Jak się pokręcą? :) Okaże się niżej! :D I od razu mówię: nie, koloru nie zmieniłam. Po prostu to zależy od światła i trybu w jakim robię zdjęcia :)


No niestety nie wygląda to tak pięknie jak w marcu, ponieważ przez wyprostowanie straciły swoją kondycję. Wczoraj nie miałam czasu, ale dzisiaj nałożę olej i maskę Alterry czy Biowaxu. Potrzebuję reanimacji, a na razie odpuszczę sobie rozpuszczania włosów.. :)

Kwiecień miesiącem siemienia lnianego! + Płukanka z siemienia.

  Postanowiłam w końcu coś w swoim życiu zmienić. Myślałam o zakupie suplementów diety, ale stwierdziłam, że nie będę żołądka faszerować tabletkami. Postanowiłam pić siemienie lniane, ale nie tylko! :)  Dwa razy dziennie (trzy nie dam rady ponieważ jeśli jest weekend wstaje w południe, a jeśli dzień szkolny to nie zdążę :D) będę spożywać takowy napój. Dwie łyżeczki nasion (niemielonych) zalewam gorącą wodą, czekam 15 minut i gotowe :) Z apetytem gryzę nasionka, które według mnie są pyszne :D Czy przyniesie to jakieś efekty? Na to liczę! :D Moja cera i włosy potrzebują witamin! :D

A teraz słów kilka o zastosowaniu siemienia zewnętrznie.

 
 alejka.pl

MASKA? CZEMU NIE? :)
Co potrzebujemy?
- 2 łyżki siemienia
- szklankę wody
Efekt?
Nawilżone, wygładzone włosy. Z pewnością ukojenie dla wrażliwych skalpów. :) Można zrobić ją także z połowy porcji, bo dla mnie wyszło baaaardzo dużo :D Oczywiście mieszankę odstawiamy, ona się pięknie stęgnie. Możemy odcedzić lub nie, jednak nie gwarantuje, że nasionka się wypłuczą bez problemu. :D

PŁUKANKA? RÓWNIEŻ! :) 
Co potrzebujemy?
- 2 łyżeczki siemienia
- szklankę wody
Efekt?
Taki sam jak po masce, a dodatkowo siemie tworzy na naszych włosach ochronny film. Odcedzamy nasionka, które możemy zjeść (jestem wszystkożerna :D) i spłukujemy włosy. Nie zmywamy, włosy z pewnością nie będą klejące, a wręcz przeciwnie. Miękkie i puszyste. Sprawdza się kiedy chcemy zapobiec rozdwajaniu końcówek.

ŻEL STYLIZACYJNY? TAK!
Co potrzebujemy?
 - 2 łyżki siemienia
- szklankę wody
Efekt? 
Ugotowaną na małym ogniu papkę (15 minut) odcedzamy, studzimy i chowamy do lodówki. Gotowy do użycia jest po 12 godzinach. Za pierwszym razem spaliłam garnek, dlatego radzę uważać! :D Za drugim znów gotowałam ostrożnie przez co nie było odpowiedniego stężenia.
Ugniatamy takim żelem włosy i zostawiamy do wyschnięcia. Kiedy będą suche niwelujemy sztywność przez gniecenie lub gorącą kąpiel i gotowe! :) Ten sam stylizator, który kupujemy w drogerii z tą różnicą, żel ten jest całkowicie naturalny i działa korzystnie na włosy - nawilża i odżywia. 

Postaram się współpracować z wszystkimi wyżej wymienionymi metodami. Siemienie kosztuje zaledwie 4 złote, co w porównaniu z drogimi maskami, w których producenci obiecują cuda robi piorunującą różnicę.

A Wy? Macie jakieś suplementy diety? :)

Metoda OMO + Jak układać włosy kręcone?

 Po ostatnim włosowym wpisie to właśnie o metodę OMO i o to, jak układam włosy było najwięcej pytań. Metodę OMO stosuję po swojemu, ze względu na to, że nie mam aż tyle czasu aby każdego wieczoru wypełniać te "przykazania".
Zacznijmy od początku! :)

Na czym polega?
Metoda OMO polega na tym, że cały zabieg dzielimy na trzy części. Pierwsze O - odżywianie, M - mycie, O - odżywianie. Dlaczego tak? Pierwsze O ma za zadanie zabezpieczyć włosy przed kontaktem z detergentem. Zmniejsza to wysuszenie włosów wrażliwych na szampon, a także dodatkowo regeneruje włosy.

Jak to wygląda u mnie?
O - u mnie jest to najczęściej olej, dla włosów skłonnych do obciążeń może być maska czy po prostu odżywka.
M - szamponem zmywam olej, myję tylko skórę głowy, pianę przesuwam po długości, gdzie znajduje się wcześniej nałożona odżywka/maska/olej
O - niezbędna w mojej pielęgnacji odżywka czy maska.

Z tej metody korzystam od sierpnia, czyli od początku włosomaniactwa. Moje włosy zdecydowanie zyskały na niej i są odżywione.



A teraz odpowiedź na pytanie, które padło najczęściej.
JAK UKŁADAM WŁOSY?
To nie jest żadna filozofia, mam nadzieję, że dobrze mnie zrozumiecie :D Po myciu nie rozczesuję ich, bo od razu skręt maleje i puszą się. Moim jedynym grzebieniem są palce :D Osuszam je bawełnianą koszulką (ROBIĘ PLOPPING :)) i zaczynam działać. Zaczynam od nałożenia jedwabiu z Natura silk na długość, o którym pisałam TUTAJ. Następnie biorę odżywki b/s z Joanny - miód+cytryna, mleko+miód. I wsmarowuję w nie dość sporo odżywki do połowy głowy (tutaj akurat linią tą jest kanapa :D) Duszę je od dołu, aby uzyskać skręt.  Można spróbować ugniatanie z głową w dół aby uzyskać trochę objętości. Ja tego nie robię, ponieważ włosów i tak mam nienaturalnie dużo czego z tyłu nie widać. Po tym zabiegu włosy wyglądają tak:



Długo schną, można pomóc im suszarką z dyfuzorem. Ja staram się nie machać zbytnio głową do czasu aż będą sztywne. Idę spać nie zważając totalnie na to, co mam na głowie. Rano wszystko się odmieni :D Przez noc ta sztywność, która towarzyszyła nam dotychczas powinna puścić. Jeśli nie, wystarczy gnieść je ręką i prosze bardzo! :D
Jeśli to nie zadziała, można zawijać spiralki na palec kiedy będą mokre i siedzieć nieruchomo aż do wyschnięcia. Nie dziwcie się, też rak robiłam! :D 
PS: Uważajcie na wilgotną poduszkę :c wtedy, zamiast pięknie ułożonych loczków będą smętne fale, ponieważ włosy zamiast tylko puścić sztywność także się spuszą.
PS2: Myślę, że w tym zabiegu pomogła mi także płukanka z siemienia lnianego. POLECAM! :D
 


Być może już to wiecie, ale po prostu to jest mój sposób. Do żelu lnianego nie jestem przekonana, bo raz wychodzi mi zbyt rzadki, potem za gęsty a na koniec spalę garnek :D 
Jeśli macie jakieś pytania - walcie śmiało. Rozumiem, że nie wszystkie włosy są tak podatne jak moje na kręcenie.  

Swoją drogą, kiedy teraz patrzę na włosy sprzed połowy roku to jest niesamowite uczucie. Jak wiele dało mi włosomaniactwo, a to dopiero połowa drogi! :D

Dziewczęca stylizacja - przywołuję wiosnę :)

  Pogoda za oknem jest okropna! Jeszcze tydzień temu śmigałam w spódniczce i miałam nadzieję, że wiosna tuż tuż. Niestety, bardzo się zawiodłam. Także postanowiłam przywołać wiosnę i pokazać Wam - niestety na tle tapety, jak byłam ostatnio w szkole ze względu na okoliczności związane z Misterium Paschalnym. 

bluzka - h&m
spódniczka - cropp
sweterek - camaieu
zegarek - e-ribbon
chusta - prezent.

Skromnie, ale o to chodziło. Jak Wam się podoba? :) Co byście zmieniły? :) Pewnie jesteście bardziej doświadczone niż ja :D