Przez brak czasu i warunki pogodowe moje włosy miały ostatnio "Bad Hair Day". To, co się z nimi stało strasznie mnie zaskoczyło. Sianowate, suche, bez blasku. Jak przywróciłam im blask i miękkość jednym myciem? :)
KROK 1. Mój zabieg rozpoczęłam od nałożenia oleju lnianego na długość. Gdy poczułam, że delikatnie wsiąkł nałożyłam rycynowy na końcówki i na skalp. Oczywiście wszystko w rozsądnej ilości. Po 30 minutach całość wsiąkła. O.o
KROK 2. Postanowiłam nie odpuścić i dać miód na włosy przy twarzy, grzywkę i końcówki.
KROK 3. Po kolejnych 30 minutach rozbiłam jedno jajko i nałożyłam je na wierzchnią część włosów, która jest w najgorszym stanie.
KROK 4. Po kolejnych 20-30 minutach całość umyłam szamponem dwa razy dla pewności.
KROK 5. Na koniec, aby dopełnić całość nałożyłam na 20 minut odżywkę Alterry z Granatem i Aloesem.
KROK 6. Po odciśnięciu wody w koszulkę zabezpieczyłam włosy Jedwabiem z Mariona. :)
Być może wygląda to przerażająco, ale nie zajęło mi to aż tyle czasu. Bo albo się uczyłam, albo kąpałam. :) Jaki jest efekt? Włosy nie są w żadnym stopniu obciążone. Są tak miękkie, że mogłabym dotykać je godzinami! Zdecydowanie powtórzę takowy zabieg w ekstremalnych sytuacjach.
Na koniec pokażę Wam mój nowy ciuszek! :D
Jakie macie sposoby na okiełznanie swoich włosów w ich gorszy dzień? :)