Co zrobić, gdy nasze włosy są w opłakanym stanie? Plan awaryjny.

  Przez brak czasu i warunki pogodowe moje włosy miały ostatnio "Bad Hair Day". To, co się z nimi stało strasznie mnie zaskoczyło. Sianowate, suche, bez blasku. Jak przywróciłam im blask i miękkość jednym myciem? :)

KROK 1. Mój zabieg rozpoczęłam od nałożenia oleju lnianego na długość. Gdy poczułam, że delikatnie wsiąkł nałożyłam rycynowy na końcówki i na skalp. Oczywiście wszystko w rozsądnej ilości. Po 30 minutach całość wsiąkła. O.o 
KROK 2. Postanowiłam nie odpuścić i dać miód na włosy przy twarzy, grzywkę i końcówki.
KROK 3. Po kolejnych 30 minutach rozbiłam jedno jajko i nałożyłam je na wierzchnią część włosów, która jest w najgorszym stanie.
KROK 4. Po kolejnych 20-30 minutach całość umyłam szamponem dwa razy dla pewności. 
KROK 5. Na koniec, aby dopełnić całość nałożyłam na 20 minut odżywkę Alterry z Granatem i Aloesem. 
KROK 6. Po odciśnięciu wody w koszulkę zabezpieczyłam włosy Jedwabiem z Mariona. :)



Być może wygląda to przerażająco, ale nie zajęło mi to aż tyle czasu. Bo albo się uczyłam, albo kąpałam. :) Jaki jest efekt? Włosy nie są w żadnym stopniu obciążone. Są tak miękkie, że mogłabym dotykać je godzinami! Zdecydowanie powtórzę takowy zabieg w ekstremalnych sytuacjach. 

Na koniec pokażę Wam mój nowy ciuszek! :D

Jakie macie sposoby na okiełznanie swoich włosów w ich gorszy dzień? :)

Eveline, 3w1, żel+maseczka+peeling.

Jestem znów, bo mam tyyyyyle do opowiadania, ale czasu mi brakuje. Już prawie marzec, a pogoda jest straszna! Strasznie szybko ten czas leci, ale to nawet dobrze - bliżej wakacji :) 
Kilka miesięcy temu kupiłam sobie żel do twarzy, aby oczyszczał twarz z podkładu. Zachęciła mnie firma Eveline, duże i poręczne opakowanie a także delikatne granulki zawarte w nim. Zazwyczaj jest tak, że produkty 3w1, są do niczego, tu zaskoczenie! :D Świetnie sprawuje się zgodnie z danym mu przeznaczeniem.


Zdecydowanie TAK! Lubię produkty Eveline, nie są testowane na zwierzętach i zawsze osiągam pożądany efekt. Kupiłam go głownie do oczyszczania cery z podkładu i chodź minimalnie spłyceniu blizn trądzikowych. Miał też sprzyjać cerze, aby nie pojawiały się niespodzianki czego każda dziewczyna raczej nie lubi.  Spełnił wszystkie moje oczekiwania. Nawet pojawiło się spłycenie blizn, co mi sie bardzo spodobało. Dodatkowo pomogłam mu peelingiem drobnoziarnistym z Perfecty, z czego jestem zachwycona. Zdecydowanie polecam żel, kosztuje jakieś 13 zł w drogeriach ale za tę cenę sądzę, że warto spróbować się z nim zaprzyjaźnić. Być może romans się uda? :)
Jako maseczka czy peeling - w tej kwestii nie radzi sobie. Drobinki są malutkie, ciężko zedrzeć martwy naskórek, natomiast maseczka - zastyga w niekomfortowej wersji a efektów nie ma. :C


Używacie żeli do twarzy? Macie swoje must have w tej kategorii? :)

Pojedynek firmy Marion; olejek arganowy vs. natura silk

  Już niedługo czeka mnie kolejna wizyta u fryzjera, co się z tym wiąże, muszę się porządnie wziąć za rozdwojone końcówki bo one nie dają mi żyć :c Nie wiem co jest nie tak, ale coś na pewno. Przez ostatni czas od ucha w dół (moje włosy ciężko obciążyć) stosowałam dwa napchane silikonami serum, tej samej firmy. Który spisał się lepiej? :D


                                                                                         Skład                                                                                      
Marion: Emolienty, substancje filmotwórcze, lekkie silikony, olej arganowy (zapewne jest go baaardzo malutko), alkohol, olejki eteryczne.
Marion, Natura silk: Emolienty, lotne silikony, związki zapachowe, proteiny jedwabiu i prowitamina.


                                                                                       Działanie                                                                                   

Marion: Nie obciąża, chociaż jest dość tłuste. Zdecydowanie bardziej od konkurentki. Stosowałam i na suche włosy, i na mokre. Efekt był taki sam, aczkolwiek szybko znikał. Największy paradoks - włosy szybciej zaczynały się puszyć, aczkolwiek były oklapnięte. Używałam go jakieś 1,5 miesiąca i nie zauważyłam znaczącej poprawy w stanie moich włosów. (nie chodzi mi o regenerację, a o ochronę, żeby było jasne)
Marion, Natura silk: Ciężko z nim przesadzić i nie ma uczucia jego tłustości. Ma taką aksamitna formułę, przez co włosy są wygładzone ale nie obciążone. Niweluje puch, generalnie efekty po nim bardziej zadowalają mnie niżeli po kuracji z olejkiem arganowym. 

                                                                                    Cena, wydajność                                                                          

Marion: Kosztuje jakieś niecałe 10 złotych, mam go od grudnia i pewnie będę używać przez następny rok.
Marion, Natura silk: Tak jak Marion koszt jedwabiu wynosi 10 złotych. Nie widzę ile jest produktu w środku, aczkolwiek sądzę, że starczy na dłuugo.

                                                                                      Podsumowanie                                                                            

Produkty Mariona lubię, aczkolwiek w tej konkurencji wygrywa zdecydowanie seria Natura Silk. Włosy są miękkie, ale nie obciążone. Pełne blasku, ale nie oklapnięte. Natura silk zapewnia moim zdaniem lepszą ochronę, ponieważ "kuracja" z olejkiem arganowym nie daje efektu na cały dzień i jakby włos "pije" ten olejek. Zdecydowanie kupię drugie opakowanie z serii Natura Silk. :)

A wy? Miałyście któryś z nich? Macie jakichś faworytów w dziedzinie wygładzania włosów?

Kozieradka - cud na włosy?

  O kozieradce ostatnio baaaardzo głośno. Gdy dowiedziałam się, że jest łatwo dostępna na doz.pl zaraz wrzuciłam ją do koszyka wraz z kilkoma innymi produktami i dwa dni później była już moja. Dwie łyżki ziarenek zalałam szklanką wrzątku, ładnie się zaparzyło, ziarenka opadły na dno i nie było potrzeby przecedzania. Przelałam do buteleczki z atomizerem i tak oto wcieram w skalp od 1 lutego. 


 Zajmuje zaszczytne miejsce na parapecie obok termometru :D Dzisiaj zaparzę nowe, trochę dziwnie się czuję, kiedy pachnę rosołem no ale czego się nie robi dla urody! :D O efektach jakie przyniosła mi kozieradka poinformuję pod koniec lutego. :)
A wy? Używacie wcierek, czy uważacie to za zbędny gadżet?

Swoją drogą chciałam zapytać was o opinię, czy jest mi do twarzy, czy niekoniecznie? :)

 I mnie dopadła krótkowzroczność :( Toczę zacięty bój z mamą o szkła kontaktowe! :D

Tygodniowa pielęgnacja 1.02-9.02

Tak jak wiosną czy latem mogę myć co trzy-cztery dni tak zimą czy jesienią muszę być codziennie lub co drugi dzień. Deszczowe i śnieżne dni nie sprzyjają wyprostowanej grzywce, która po zmoczeniu niefajnie staje się oklapnięta.

1.02
O: Balsam do ciała Isany, kakao&masło shea + olej słonecznikowy na grzywkę.
M: Babydream.
O: Garnier, Ultra Doux, awokado&masło karite.
B/S: Jedwab, Natursilk
STYLIZACJA: Wellaflex, pianka do włosów
Wcierka: napar z kozieradki
Efekt: Chciałam wypróbować piankę, ale to zdecydowanie był niewypał. Włosy klejące, skręt zdeformowany, ogólnie niezbyt przyjemnie.

2.02
M: Babydream.
O: Garnier, Ultra Doux, awokado&masło karite
B/S: Jedwab, Natursilk
Wcierka: napar z kozieradki
Efekt: Puszyste, mało nawilżone ale miękkie. Nie obciążone.

3.02
Wcierka: napar z kozieradki

4.02
O: Garnier, Ultra Doux, Siła 5 roślin

M: Babydream
O: Alterra z granatem maska+odżywka na godzinę pod czepek
B/S: Joanna, balsam do włosów miód&proteiny mleczne i Jedwab, Natursilk.
Wcierka: napar z kozieradki
Efekt: Pięknie pachną, wspaniała miękkość, czuć, że zostały nawilżone. Grzywka jest niestety obciążona przez kontakt z jedwabiem. :(

5.02
M: Babydream
O: Alterra z granatem odżywka.
B/S: Natursilk
Wcierka: napar z kozieradki
Efekt: Prosta pielęgnacja, a efekty całkiem okej. Ładnie się błyszczą i są nawilżone. Ostatnio straciły trochę witamin przez prostowanie. Alterra im to zrekompensowała, tyle, że czuć obciążenie.

6.02
M: Babydream
O: Alterra z granatem odżywka (końcówki)
B/S: Joanna, balsam do włosów miód&proteiny mleczne i Jedwab, Natursilk
Wcierka: napar z kozieradki
Efekt: Przez wczorajszy efekt obciążenia musiałam myć z dnia na dzień. Koniecznie proszą się o oczyszczenie.  

7.02
Wcierka: napar z kozieradki

8.02
Wcierka: napar z kozieradki

9.02
O: Olej lniany
M: Garnier, szampon olejek arganowy&żurawina
O: Garnier, odżywka, awokado&masło karite.
B/S: Marion, kuracja z olejkiem arganowym.
Wcierka: Napar z kozieradki.


 Przez zimę strasznie rozregulowałam sobie ten zabieg. Jesienią, wiosną czy latem mogłam myć je dwa-trzy razy w tygodniu. Postanawiam: silikony tylko na końcówki (nakładam Jedwab od ucha w dół) Mam nadzieję że się uda :)

Miałam przygotowane podsumowanie miesiąca pielęgnacji, ale myślę, że nie ma sensu, wydaje mi się, że nie urosły zbyt wiele. :) Najgorsze jest zrobić zdjęcie, dlatego przedstawię Wam takie coś, zrobione na szybko, brak skrętu, bo ustaliłam, że nie stylizuję ich, tylko związuje w koczek przez co się prostują :) Zastanawiam się, czy nie lepiej będzie stylizować ich na lekkie fale, niżeli na kręcone. Wtedy muszę je usztywniać, a tego nie lubię. :c

Pojedynek wcierek; Jantar&Seboradin

  Dołączyłam do włosowej akcji Anwen "Mania wcierania!" To zdecydowanie zmobilizuje mnie do codziennego wcierania. :) Właśnie przez to, natchnęło mnie do zrecenzowania dwóch wcierek jakich używałam:

W GRUDNIU wcierałam ceniony przez wszystkich Jantar.
W STYCZNIU być może nie wszystkim znany ale równie dobry Seboradin Lotion Niger.

nie mam akurat butelki od Jantaru :C


                                                                                  Opakowanie                                                                                   

Jantar: Opakowanie przysparzało mi wiele kłopotów. Bez atomizera rzadko kiedy udawało mi się wylać na dłoń odpowiednią ilość produktu.
Seboradin: Opakowanie jak najbardziej na plus! Pompka działa bez zarzutu, psikamy tyle, ile potrzebujemy.

                                                                                     Działanie                                                                                     

Jantar: Przyrost 2 cm, pełno baby hair. Co było bardzo miłe, skóra głowy nie przetłuszczała się tak szybko a włosy obijały się od nasady. Skuteczności filtru UV nie udało mi się przetestować, ale latem na pewno sprawdzę i tę funkcję! :) Problemów z wypadaniem nie mam, ale mojej babci pomógł (niestety nie na długą metę). Zapomniałam dodać, Jantar pachnie ziołami, co mi totalnie nie przeszkadza :)
Seboradin: Nieziemsko przyspieszył porost włosów! 3 cm, a jak wiadomo - każdy centymetr jest dla mnie ważny :) Niestety trochę wzmagał przetłuszczanie grzywki, ale za takie efekty jestem w stanie mu wybaczyć. Zdecydowanie włosy się wzmocniły i są tak przyjemnie elastyczne, że aż miło! :) Smród jest okropny, jakby jakiś olej czy smar. :D Uroki czarnej rzodkwi.

                                                                                   Cena, wydajność                                                                           

Jantar: Zamawiałam na doz.pl za 9 złotych. Buteleczka starczała mi na krótko, zaledwie dwa tygodnie. Na trzytygodniową kuracje musiałam dokupić opakowanie.
Seboardin: Po trzytygodniowym codziennym używaniu ilość użycia jest naprawdę bardzo mała. Butelka starczy mi na dobre pół roku. (Tymczasowo oddałam babci na jednorazową kurację) Takowa buteleczka kosztowała mnie na doz.pl 20 zł. 

                                                                                     Podsumowanie                                                                             

Pomiędzy Jantarem a Seboradinem nie ma większej różnicy. Seboradin jest zdecydowanie bardziej wydajny, ale też silniejszy, co wrażliwcom może nie przypasować. Jantar to zbiór ziół, łagodzi skórę głowy co świetnie działa na cebulki. Polecam sprawdzić obydwie propozycje, bo naprawdę warto. :) Naprawdę wiele osób nie jest przekonane wcieraniem specyfików, też na początku nie byłam. Sądziłam, że moje włosy będą lepkie i przetłuszczone. Nic bardziej mylnego. :) Bardzo zależy mi na długości, a Seboardin mi w tym pomógł! :D Z 56 cm zrobiło się 59 cm.

Co będę wcierać w lutym? :D Okaże się w następnym poście! Miałyście któryś z produktów? Byłyście/jesteście zadowolone z działania?

Pielęgnacja twarzy; moje maseczki.

Pielęgnacja twarzy w ostatnim czasie stała się dla mnie bardzo ważna. Na początek zrobiłam spis i małe recenzje o każdej z nich, aktualnie używam pięciu. Naprzemiennie, ponieważ u mnie to się sprawdza najlepiej.



1. Efektima, Maseczka z wyciągiem z nagietka. - Moje must have, to już trzecie opakowanie z rzędu. Używana co pewien czas daje nieziemskie efekty. Blizny tą jaśniejsze, pryszcze mniejsze, pory oczyszczone. Jestem zdecydowanie na tak! Kupuję ją w rossmannie za jakieś 2,50 zł.

2. Beauty Formulas, maseczka glinkowa z minerałami i mango - Kupiona przy okazji zamówienia na doz.pl. Niestety, nie zauważyłam żadnej poprawy. Zapach chemiczny, a liczyłam na moje ukochane mango <3 Ta maseczka to całkowicie zbędny gadżet. Kosztowała 4,50.

3. Ziaja, maska oczyszczająca z glinką szarą. - Całkiem fajna, oczyszcza pory i wydaje mi się, że rozświetla twarz. Kupując ją, byłam przekonana, że biorę nawilżającą, ale ta jest także godna uwagi. Kupiłam w zwykłej drogerii za 2,20 zł

4. Perfecta, Beauty Mask, Wygładzająca - O tej nie mam zdania, ale z pewnością się pojawi ponieważ zawarte są w niej kwasy AHA i sok z aloesu, więc myślę, że mnie nie zawiedzie :) Zapłaciłam 2,20 zł.

5. Maseczka aspirynowa, pisałam o niej tutaj.


Ciekawi mnie, czy wy macie jakieś maseczkowe must have? Lubicie robić sobie takie domowe SPA?